piątek, 20 marca 2020

1.2. Dracula


Emily

Ubrana w bordową spódniczkę, beżowy sweterek, czarne rajstopy i koturny pod kolor spódnicy siedziałam przed lustrem i przyglądałam się skupionej twarzy Kate, która plotła mi dwa dobierane warkocze.
Czułam się jakbym miała jeszcze miej lat i wyglądałam jak dziecko, i to w dodatku pulchne, ale musiałam mieć taką fryzurę, kiedy szliśmy do kościoła. Tata twierdził, że nie przystoi chodzić w rozkosmanych włosach na mszę – osobiście uważałam, że do kościoła powinno się chodzić do samego Boga, a nie obserwować jak inni są ubrani, ale dla świętego spokoju podporządkowywałam się temu. Skoro dwa warkocze i pulchna twarz pokryta delikatnym makijażem miała uszczęśliwiać mojego ojca i tym samym gwarantować mi niedzielny ranek bez niepotrzebnych kłótni dotyczących mojego stylu, mogłam już tak chodzić ubrana od soboty wieczorem.
Ciszę w pokoju przerwał mój telefon, dlatego szybko za niego złapałam.
Od: Gabe Lane
O której będziesz?
Do: Gabe Lane
Jest 6.30 a ty już nie śpisz?
Od: Gabe Lane
Śniłaś mi się
Do: Gabe Lane
Och, i wszystko jasne – miałeś koszmar :)
Od: Gabe Lane
Koszmar erotyczny* ^^
Do: Gabe Lane
Jezu, przestań
Od: Gabe Lane
Wolę, kiedy krzyczysz Gabu  jak daję ci orgazm
Do: Gabe Lane
Jesteś okropny
Od: Gabe Lane
Ale takiego mnie lubisz btw kup prezerwatywy
Do: Gabe Lane
Nie chcę… jest mi wstyd
Od: Gabe Lane
Pff wykończysz mnie, maluchu.. o której będziesz?
Do: Gabe Lane
Po 9 i kupię ci rogala na śniadanie :P
Od: Gabe Lane
Bardzo ładnie ci za to podziękuję, Em 
- Z kim piszesz?
- Z nikim. – Szybko zablokowałam telefon i schowałam go do czarnej torebki. – Dzięki za pomoc z włosami. – Wstałam i cmoknęłam siostrę w policzek, a potem podeszłam do szafy, z której wyjęłam bordową chustę. – Jestem gotowa.
- I podekscytowana – dodała Kate. – Pisałaś z tym całym Gabe’ m, prawda?
- Nie, Jas chce dziś oglądać ten film z Samem Claflinem, a on jest bardzo przystojny – skłamałam z uśmiechem.
- Zanim się pojawiłeś?

- Nie, będziemy oglądały Igrzyska Śmierci – wyjaśniłam, a potem wrzuciłam jeszcze do torebki portfel z Myszką Miki.
- Tata mówi, że macie już schodzić na dół – powiedziała wchodząca do pokoju Lizzie.
Elizabeth to moja trzecia siostra. Lizzie była blondynką o błękitnych oczach i miała siedem lat. Ją też kochałam, ale strasznie mnie irytowała. Zawsze, kiedy szła z mamą na zakupy upierała się na te same ubrania, które miałam ja. Podkradała mi też kosmetyki, dlatego zawsze robiłam w domu aferę, która była pstryczkiem poprzedzającym kazanie ojca, który twierdził, że jak zawsze bagatelizowałam sprawę, ale to była poważna sprawa! Nienawidzę, kiedy ktoś mnie papuguje, ale Liz robi to cały czas!
Dziś nie było wyjątku. Lizzie była ubrana dokładnie jak ja – różniła się tylko tym, że nie miała koturnów, a płaskie czółenka.
- Przebierz się, Liz – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie.
- Nie prowokuj mnie.
- Pff – prychnęła pod nosem, a potem wyszła.
- Co za gówniara – rzuciłam w kierunku Kate, która się roześmiała i objęła mnie ramieniem prowadząc w stronę drzwi.
Na dole czekali już wszyscy, dlatego zaraz po wyjściu na dwór wsiedliśmy do rodzinnego vana taty. Z tyłu siedziałam razem z Kate i Monique, przed nami siedziała babcia, mama i Lizzie, a z przodu dziadek. Tata kierował.
- Tato, idziemy po mszy razem z Emily na zakupy – zawołała Kate.
- Przejdę się z wami – wtrąciła Mon, na co wywróciłam oczami.
- Nie chcemy kapusiów – mruknęłam pod nosem, żeby tylko Monique usłyszała i na sto procent nie była z tego zadowolona.
W naszym rodzeństwie były dwa obozy: W jednym byłam ja i Kate, a w drugim Monique i Liz. Były dni, kiedy byłyśmy względem siebie miłe, a czasami nienawiść i niechęć były wręcz namacalne, ale zwykle było dobrze.
- Kogo nazywasz kapusiem, Emily? – warknęła Mon.
- Tylko ty masz niewyparzony jęzor, Mon – poparła mnie Kate. – Nie idziesz z nami.
Pod kościołem byliśmy za dziesięć siódma. Wszyscy weszliśmy do środka i musieliśmy usiąść na samym przedzie. Tata poszedł pomóc proboszczowi, a ludzie zaczęli odmawiać modlitwę.
Przez całe nabożeństwo siedziałam jak na szpileczkach. Z każdą upływającą minutą byłam bliżej spotkania z Gabe’ m i za każdym razem, kiedy sobie to uświadamiałam dostawałam palpitacji serca, aż wreszcie wszystko się skończyło i wyszliśmy z kościoła.
- O której wrócicie?
- Na pewno dzisiaj, tato – zachichotała Kate, czym złagodziła nieco wyraz twarzy taty.
- Ile potrzebujecie na te zakupy? – zapytał wyjmując portfel, na co wywróciłam oczami.
- Mam pieniądze – wypaliłam. – W tamtym tygodniu miałam wypłatę.
- Wypłatę? – Tata uniósł na mnie zdziwiony brwi, dlatego wzruszyłam ramionami.
- Od dwóch miesięcy pracuję w centrum. Mówiłam ci o tym.
- Pogadacie później, chodź, Emily. – Kate złapała mnie pod ramię, a potem pociągnęła w kierunku galerii. Kiedy znikłyśmy już tacie z oczu puściła mnie. – Idę do Rocky. Spotkamy się o trzeciej w centrum i pochodzimy po sklepach.
- Okay.
- Nie dzwoń do mnie, kiedy będę się spóźniać. – Puściła mi oczko, a potem ruszyła w stronę domu Roxan.
Zapomniałam wspomnieć, że moja starsza siostra jest biseksualna. Obecnie spotyka się z dziewczyną, ale ukrywa to przed resztą rodziny, ponieważ córce pastora nie przystoi sypiać z laskami. I może gdybym faktycznie była suką powiedziałabym o tym tacie, a tym samym awansowałabym i może nieco zyskała w jego oczach, ale Kate to moja siostra i przyjaciółka, i nie mogłam jej tego zrobić.    
Dotarcie na ulicę, na której mieszkał Gabe zajęło mi piętnaście minut. Wedle złożonej obietnicy wstąpiłam również do piekarni po rogalika. Wdrapałam się po schodach na trzecie piętro, a potem dwa razy zapukałam w ciemnobrązowe drzwi.
- Wchodź, maluchu! – Usłyszałam wrzask, dlatego niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Przeszłam od razu do kuchni, gdzie siedział Gabe i… jakiś chłopak. Chciałam się wycofać, ale przeszkodził mi Gabe, który wstał i wyszedł mi naprzeciw. – Wyglądasz ślicznie – powiedział, po czym cmoknął mnie głośno w policzek. – Gdzie mój rogalik? – Niepewnie podałam mu papierową torebkę, ale nadal patrzyłam na tego chłopaka, tak jak on na mnie i na Gabe’ a. – Jakey to Emily – rzucił z chytrym uśmieszkiem w stronę swojego kolegi. – Em, to mój współlokator Jake. – Pokiwałam tylko pionowo głową na znak zrozumienia.
Jake był przystojny i umięśniony, i był wzrostu Gabe’ a. Miał szare oczy, grube brązowe brwi oraz pełne usta. Jego gęste brązowe włosy były ułożone na prawą stronę w tak zwaną zaczeskę. Miał umięśnione ciało, które mogłam podziwiać, ponieważ nie założył koszulki. To właśnie Jake’ a spotkałam wczoraj, kiedy wychodziłam od Gabe’ a.
- Nie martw się, maluchu. – Gabe objął mnie ramieniem i trącił nosem mój policzek. – Jake wychodzi. – Szare oczy mulata przeniosły się na Lane’ a.
- Wiesz, że to jeszcze dziecko? – zapytał wprost, a jego głos był bardzo ładny. – Studiujesz prawo, stary powinieneś wiedzieć takie rzeczy.
- Em ma szesnaście lat.
- A ty dziewiętnaście, dlatego powinieneś być mądrzejszy.
- Odezwał się pieprzony psychiatra – prychnął głośno Gabe. – Jeśli będę potrzebował terapii pójdę do kogoś, kto ma już dyplom.
- Będziesz błagał o terapię, kiedy ta niunia złamie ci serce – rzucił na odchodne, a potem zabrał z oparcia krzesła białą koszulkę, którą przeciągnął przez głowę i wyszedł trzaskając drzwiami. Spojrzałam niepewnie na Gabe’ a, którego te słowa nawet nie ruszyły.
- Zajmę się tobą najlepiej jak potrafię, Em – szepnął mi na ucho, a dłonią pogładził mój pośladek. Przeszedł mnie dreszcz. – Zaczniemy tutaj, a skończymy w moim pokoju.
- Gabe…
- Hush. – Przejechał kciukiem po moich ustach, a potem odwrócił mnie do siebie przodem. – Podobają mi się. – Chwycił za moje warkoczyki i chytrze się uśmiechnął.
- Mnie nie – fuknęłam zirytowana. – Wyglądam jak dziecko. – Pomieszczenie wypełniło się jego śmiechem. – Gabe – mruknęłam i trzepnęłam go wierzchem dłoni w brzuch – przestań się ze mnie śmiać.
- Wczoraj sama się zapierałaś, że jesteś jeszcze dzieckiem, a dziś? – Wywróciłam oczami. – Możemy zacząć? – Nie odpowiedziałam. – Em, nie dąsaj się – jęknął błagalnie – wynagrodzę ci to, obiecuję.
- Chcę do domu – wypaliłam bez zająknięcia.
- Nie rób mi tego, maluchu. – Obiema dłońmi złapał za moje ramiona i patrzył mi w oczy takim wzrokiem, że każdy na moim miejscu by wymiękł.
- Jesteś palantem, Gabe. – Pokiwałam głową na boki, a na ustach dziewiętnastolatka pojawił się szeroki uśmiech. Szybko cmoknął mnie w usta, a potem usadził na blacie.
Rozszerzył moje nogi i stanął między nimi. Owinął moje nogi wokół swojego pasa, a potem kazał, żeby go odrobinę przyciągnęła, dlatego też tak zrobiłam. Moje koturny były oparte o jego tyłek, a moje dłonie ułożył na swoim podbrzuszu, natomiast swoimi chwycił moje policzki i łapczywie wpił się w moje usta. Całował mnie agresywnie, ale i z pasją, dlatego pod wpływem instynktu rozchyliłam usta dając mu zielone światło. Podobało mi się to. Bardzo mi się podobało i chciałabym, żeby ta chwila trwała znacznie dłużej, ale nie trwała, bo Gabe się odsunął. Zdjął moją chustę, którą zrzucił na ziemię, a potem oparł swoje czoło o moje.
- Jesteś gotowa?
- Nie wiem.
- Jesteś, Em – zapewnił. – Na pewno już jesteś mokra dla mnie. – Policzki zaczęły mnie piec, a Gabe znowu się uśmiechał w ten charakterystyczny sposób. – Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale cholernie się cieszę, że mogłem być twoim pierwszym, maluchu.
Uniósł mnie i zaniósł do swojej sypialni, gdzie usadowił mnie na blacie komody. Rozerwał uścisk moich nóg, a potem chwycił jedną z nich i wyprostował w kolanie. Powoli zdjął moje buty, które z trzaskiem spadły na panele, następnie uniósł mnie i szarpnął za rajstopy, które również zdjął.
- Rączki w górę, maluchu. – Posłusznie uniosłam ręce, a Gabe wyjął mój sweterek zza spódnicy, by następnie zdjąć go ze mnie i również zrzucić na podłogę. – Ładny stanik – pochwalił zsuwając jedno z ramiączek. – Ubrałaś go dla mnie, prawda?
- Nie. – Zmarszczyłam nos i pokiwałam głową na boki. Gabe uniósł lewą brew ku górze i zrobił krok do tyłu. – Umówiłam się na seks z innym dziewiętnastolatkiem.
- Em – przeciągnął. – Po prostu to przyznaj.
- Nie.
- Droczysz się ze mną?
- Może. – Wzruszyłam niewinnie barkami.
- Nakręcasz mnie jeszcze bardziej, maluchu. – Bez ostrzeżenia znowu zaatakował moje usta, a dłońmi ścisnął za moje pośladki, dlatego jęknęłam mu wprost do ust. – Masz krzyczeć jeszcze głośniej, kiedy będę cię rżnął. – Niepewnie przytaknęłam, a nastolatek przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i dekolt. Wstrzymałam powietrze, kiedy chwycił za moją pierś i ścisnął. – Oddychaj, Em – zachichotał i znowu wziął mnie na ręce, po czym rzucił na łóżko. Odbiłam się lekko od materaca, ale Gabe szybko mnie przygniótł. Wsunął dłonie pod mój tyłek i odpiął spódniczkę, której miejsce znalazł również na ziemi. Teraz leżałam przed nim w samej bieliźnie i z trudem łapałam powietrze.
Seks po pijaku musiał być o wiele łatwiejszy niż teraz. Powinnam była się upić zanim tutaj przyszłam. Zresztą, co ja sobie do ciężkiej cholery myślałam?! Że przyjdę tutaj i on się rozmyśli?! Że porozmawiamy?! Boże, jestem taka naiwna!
- Dupcia w górę, Em – powiedział Gabe, a ja (głupia) wykonałam jego polecenie i tym oto sposobem pozbył się moich majtek.
Czułam jak Gabe sunie palcami wzdłuż moich pachwin, kiedy nagle poczułam je… tam. Wygięłam się w łuk, a on wykorzystał chwilę i odpiął mój stanik.
- To się nazywa współpraca, Em.
Gabe włożył kolano między moje nogi i nieco je rozsunął, a potem pochylił się nade mną i zassał skórę za moim uchem. Jęknęłam cichutko. Dłonie Gabe’ a błądziły po mich piersiach, a on lizał i całował mój obojczyk. Znowu wyznaczał ścieżkę, a kiedy dotarł do piersi delikatnie zacisnął zęby na moim sutku, który momentalnie stwardniał. Zaciskałam dłonie na prześcieradle, kiedy poczułam uścisk na prawym nadgarstku. Gabe po omacku przeniósł moją dłoń na swoją głowę. Niepewnie wplotłam palce w jego włosy i tak samo postąpiłam z moją drugą ręką.
Włosy Gabe’ a były przyjemne w dotyku. Miękkie jak jedwabna apaszka, którą dostałam na święta od Kate.
Szarpnęłam za ciemnobrązowe włosy, kiedy Gabe mocniej zacisnął zęby i to wywołało u niego jęk.
Czy to dobrze, że teraz to on jęknął? Może nie powinnam była go ciągnąć za włosy? To go pewnie zabolało.
Wystraszyłam się kiedy wstał i wyszedł bez słowa. Pewnie się obraził, bo sprawiłam mu ból.
Zaczęłam szukać swojej bielizny, gdy drzwi sypialni znowu się otworzyły.
- Co robisz? – zapytał zdezorientowany Gabe i postawił niepewnie krok w moją stronę.
- Jesteś zły?
- Czemu miałbym? – Zmarszczył brwi.
- Pociągnęłam cię za włosy.
- To mi się podobało, maluchu, a teraz usiądź – poprosił, a kiedy stałam w bezruchu podszedł i sam zaprowadził mnie z powrotem do łóżka. Delikatnie popchnął mnie na krawędź, gdzie usiadłam, a potem rozszerzył moje nogi i uklęknął.
- C – co… rob… Gabu – jęknęłam, kiedy przejechał tam dłonią.
- Przepraszam, Em – powiedział, a potem włożył coś do ust. Chwycił za moje dłonie, które znowu umieścił na swojej głowie, a następnie pochylił się nad moim kroczem. Wzdrygnęłam się i jednocześnie jęknęłam, kiedy poczułam chłód. I cały czas wstrzymywałam oddech oraz zaciskałam palce na jego włosach i szczerze bałam się, że je wyrwę, bo było mi tak cholernie dobrze i… zimno. I nagle Gabe przejechał nosem po moich wargach sromowych, by po chwili do akcji wkroczył jego język.
- Gabu – westchnęłam, gdy polizał moją łechtaczkę.
- Twoja cipka jest cholernie dobra, Em – powiedział wstając i oblizując usta. – Twoja kolej.
- Gabe, ale ja nie – pokiwałam głową na boki, a mój puls przyśpieszył. – Ja nigdy nie…
- Wiem, Em, ale powiedziałem, że we wszystkim ci pomogę, prawda? – Niepewnie przytaknęłam. – Zdejmij mi spodnie – poprosił, a kiedy nie wykonałam żadnego ruchu, chwycił za moje dłonie i umieścił na gumce szarych dresów, które pomógł mi zsunąć ze swoich bioder. Spodnie bezwładnie opadły na podłogę, a moim oczom ukazał się penis Gabe. Jego przyrodzenie było duże. – Weź go w rękę. – I znowu musiał mi w tym pomóc, bo sama zbyt się bałam, że zrobię coś nie tak. – Przesuwaj w górę i w dół. – Przez chwilę poruszał moją ręką, a kiedy zaczęłam łapać nasz wspólny rytm to puścił mój nadgarstek. Jego członek był już twardy. – Dobrze – wycedził przez zaciśnięte zęby przymrużając oczy. – Przyśpiesz. – Tym razem zastosowałam się do jego polecenia od razu, ale szybko mnie zatrzymał. – Em, weź go do buzi.
- Gabe, ale…
- Proszę, maluchu. – Pokiwałam głową na boki. – Odwdzięczę się.
- Nie chcę – mruknęłam ze spuszczoną głową.
- Em – jęknął błagalnie, ale nie mogłam. Nie chciałam. To było zbyt wiele. – Obiecaj mi, że kiedyś spróbujesz.
- Dobrze – westchnęłam, a Gabe ucałował moje czoło. Podszedł do szafki nocnej, z której wyjął foliową paczuszkę i roztargał ją zębami, by nałożyć na swojego penisa. – Czy to będzie bolało? – Przez chwilę patrzył na mnie aż wreszcie skinął głową. – Nie chcę, Gabe – powiedziałam szybko, po czym wstałam, ale on równie szybko przyciągnął mnie do siebie. Przyciskał moją głowę do swojej klatki piersiowej, a jego członek wbijał mi się brzuch. – Boję się – wypaliłam będąc bliska płaczu.
- Em, będę cholernie delikatny.
- Nie chcę.
- Zaufaj mi w tej sprawie. Nie chcę ci zrobić krzywdy.
- Chcesz. – Pociągnęłam nosem.
- Przestanę, kiedy zaboli – obiecał, ale to nadal mnie nie przekonywało. – Odepchniesz mnie…
- Nie zmuszaj mnie.
- Nie zmuszam, tylko przekonuję – poprawił. – Bolało, kiedy pieprzyłem cię ustami? – Pokiwała przecząco głową. – To było przyjemne, tak? – Przytaknęłam. – To też będzie przyjemne… nawet bardziej i zaboli tylko, kiedy będę wchodził za pierwszym razem – zarzekał się.
- Obiecaj, że będziesz delikatny – poprosiłam drżącym głosem, a w odpowiedzi dostałam jedynie pocałunek w czoło. Potem Gabe mnie uniósł i najdelikatniej jak tylko potrafił ułożył mnie na materacu łóżka. Jęknęłam z bólu, kiedy we mnie wszedł, ale nic więcej nie zrobił.
- Kiedy będzie boleć naprawę mocno, powiedz mi, Em. – Przytaknęłam, a Gabe w tym czasie przeniósł jedną z moich rąk na swoje plecy. – Drugą też – powiedział i go posłuchałam. – Możesz mnie drapać, szczypać i nawet ciągnąć za włosy, a ja się nie obrażę.
- Gabe…
- Nie mów nic, maluchu. – Musnął leciutko moje usta i robił to do czasu aż nie zaczęłam odpowiadać. Całowaliśmy się w tak powolny i… romantyczny sposób, jakbyśmy grali w jakimś filmie romantycznym, a to był nasz pierwszy pocałunek. I nagle poczułam ból, bo Gabe się ruszył, a potem zabolało znowu, bo znowu we mnie wszedł. Syknęłam pod nosem za pierwszym razem, kiedy to zrobił, a potem zagryzłam dolną wargę i wbiłam paznokcie w jego plecy. Widziałam, że go to boli, ale nie potrafiłam przestać, bo w maleńkim stopniu zapominałam o tym, jaki ból on zadawał mi. Przez cały czas patrzył mi prosto w oczy i cichutko posapywał. – Em, muszę trochę przyśpieszyć – ostrzegł, dlatego przytaknęłam, mimo iż w oczach zbierały mi się łzy, które zaczęły spływać mi po policzkach. I teraz już nie byłam w stanie ani zagryzać wargi ani tamować łez, bo byłam przysypywana miliardem doznać, które dawał mi Gabe. Płakałam, bo bolało mnie każde jego pchnięcie, krzyczałam z rozkoszy, jaką mi dawał i szczypałam skórę na jego plecach bez konkretnej przyczyny.
- Gabu – wykrzyczałam, kiedy doszłam na szczyt swoich możliwości, a moje mięśnie zacisnęły się na członku Gabe’ a. Chłopak opadł na moją klatkę piersiową i musnął ustami mój mostek cichutko chichczając.
- Boże, byłem wystraszony bardziej niż za moim pierwszym razem – wyznał podnosząc na mnie swoje czarne niczym węgielki oczy.
- Czemu?
- Bo zdążyłem cię polubić, Em – powiedział wycierając kciukiem moje łezki. – Chcę cię uczyć jak łamać serca, a nie zadawać ci ból.
- Skoro mam łamać serca facetom, dlaczego mnie pieprzysz, Gabe? – zapytałam całkiem poważnie.
- To taki mały gratis dla mnie – zachichotał. – Poza tym nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale zastosowałaś na mnie zasadę numer trzy.
- Nie rozumiem, Gabe. – Mimo wszystko Lane uśmiechnął się leciutko.
- Odmówiłaś mi, kiedy prosiłem o więcej.
- Przepraszam, ja nie byłam go…
- Em, nie mam ci tego za złe.
- Mówisz, poważnie? – Pokiwał pionowo głową. – Przepraszam, że cię podrapałam.
- Chcesz się umyć?
- Mogę?
- Em, czuj się jak u siebie w domu, serio – zapewnił, a potem powoli ze mnie wyszedł. – Naleję ci wody. – Po tych słowach podszedł do szafy wyjął coś z niej i mi rzucił, a później wszedł do łazienki.
Ubrałam koszulkę, którą mi podał i zaczęłam zbierać moje ciuchy. Zapukałam niepewnie do drzwi łazienki, a później wsunęłam przez nie głowę. Gabe wlewał coś do dużej wanny i uśmiechał się pod nosem.
- Wchodź, maluchu – zaśmiał się pod nosem, a ja się speszyłam. Cholera. Powoli weszłam do środka i ułożyłam moje rzeczy na parapecie. – Zaraz przyjdę – oznajmił i wyszedł, by wrócić dosłownie po chwili. Zmarszczyłam brwi widząc, że trzyma w rękach swoje ubrania. – Przyniosłem ci czyste slipy.
- Już mam twoje majtki, Gabe. – I znowu go rozbawiłam. S U P E R.
- Będziesz miała kolejne do kolekcji – powiedział zakręcając kurki. – Chodź do mnie – poprosił wyciągając w moją stronę dłoń, którą niepewnie chwyciłam. Gabe przyciągnął mnie do siebie, a potem chwycił za koszulkę i mi ją zdjął. Zadrżałam, kiedy odwrócił mnie do siebie tyłem, a później uniósł i włożył do bardzo ciepłej wody. Szybko do mnie dołączył i znowu przyciągnął do siebie w ten sposób, że moje plecy stykały się z jego torsem, a jego penis z moim tyłkiem. – Bardzo cię bolało? – zapytał pocierając palcem wskazującym i środkowym moją łechtaczkę.
- Gabu… – westchnęłam, a on? Słowo daję, że jeśli nie przestanie się chichrać za każdym razem, kiedy nazwę go Gabu to go uderzę.
- Lubię jak tak mówisz, Em. – Skubnął zębami moje ucho. – I znowu mam ochotę dać ci trochę przyjemności.
- Gabe, ale… – Nie mogłam dokończyć, ponieważ wepchnął we mnie dwa palce, a ja głośno jęknęłam.
- Właśnie tak, maluchu, poczuj to dla mnie.
- Och, Jezu – syknęłam i wbiłam paznokcie w jego uda. – Proszę, nie przestawaj – wybłagałam na jednym tchu i bez zastanowienia, a Gabe standardowo zachichotał. – Och – westchnęłam i zaczęłam poruszać delikatnie biodrami w przód i w tył.
- Dasz mi jeszcze jedną szansę?
- Gabu…
- Właśnie to chciałem usłyszeć, Em – wyznał, a potem poczułam jego penisa w swoim tyłku. – Boli?
- Nie – zaprzeczyłam, a on chciał zabrać rękę, ale zdążyłam chwycić za jego nadgarstek. – Proszę, Gabe – jęknęłam błagalnie. – Chcę, żebyś…
- Dobrze.
I nadal trzymając palce w mojej waginie pomógł mi wyrobić rytm, w którym sunęłam biodrami w przód i w tył po jego nogach. Zrobiliśmy fale w wannie i trochę porozlewaliśmy wody, ale Gabe powiedział, że nic się nie stało i później to posprząta.
Kiedy osiągnęłam orgazm, Gabe mnie umył gąbką. Najpierw plecy, potem ręce i pachy, następnie klatkę piersiową aż wreszcie między nogami. Znowu poczułam ciarki, kiedy mnie tam dotknął.
- Teraz ty umyj mnie, Em – poprosił i przekazał mi niebieską piankę. Wycisnęłam na nią nieco żelu pod prysznic, a później odwróciłam się przodem do Gabe’ a i klęknęłam między jego nogami.
- Unieś rączki, Gabu – poprosiłam, a on spełnił moją prośbę z lekkim rozbawieniem. Umyłam mu najpierw pachy, a potem ramiona. Potem przyszła pora na klatkę piersiową. Tors Gabe’ a Lane’ a był piękny, dlatego niewiele myśląc przejechałam po nim opuszkami palca. – Jesteś piękny, Gabe.
- Nie zakochuj się we mnie, Emily.
- Dobrze – wyszeptałam muskając jego mięśnie brzucha. – Odwróć się.
- Możesz się nachylić i nalegam, żebyś to zrobiła, Em.
- Ale…
- Em – przeciągnął i popatrzył na mnie w taki sposób, że zrobiłabym wszystko, dlatego też wstałam. Gabe trzymał mnie pod kolanami, żebym nie upadła. Nachyliłam się przez jego lewy bark i zaczęłam masować gąbką jego plecy, kiedy…
- Gabe – mruknęłam, kiedy przejechał nosem po moim kroczu. – Gotowe. – Tym razem usiadłam na drugim końcu wanny i w ciszy się w niego wpatrywałam.
- Co się gapisz?
- Jesteś szkaradny i masz paskudny charakter, Gabe – skłamałam z pokerową twarzą.
- Coś jeszcze? – zapytał całkiem poważnie.
- Wolę blondynów z  niebieskimi oczami.
- Doprawdy? – Uniósł na mnie brwi, dlatego przytaknęłam. – Ja wolę brunetki o brązowych oczach. I wcale cię nie lubię, Em.
- Kłamiesz – zawołałam rozbawiona i chlapnęłam mu wodą prosto w twarz. – Lubisz mnie!
- Wcale nie, i nie chlap mnie wodą, bo to dziecinne.
- Przecież jestem dzieckiem, zapomniałeś, pedofilu?
- Jesteś głodna? – Przytaknęłam. – W takim razie wychodzimy – zarządził, a potem wstał i wyszedł. Poszłam za jego przykładem. Gabe podał mi czarny ręcznik, a sam wytarł się w szary. Potem się ubraliśmy – ja w swoje ciuchy oraz majtki Gabe’ a, a on w niebieskie luźne szorty za kolana. – Wskakuj, maluchu. – Wypiął się do mnie tyłem, dlatego bez zastanowienia wskoczyłam mu na plecy. Gabe chwycił za moje uda i wyszedł z łazienki przechodząc do kuchni. Usadowił mnie na blacie, a potem odwrócił się przodem i skrzyżował ramiona na nagim torsie. – Co mój maluch zje?
- Co mój pedofil proponuje? – Podobnie jak Gabe skrzyżowałam ręce pod piersią.
- Musli, tosty, naleśniki ewentualnie gofry, ale nie chce mi się ich robić.
- Chcę gofry, Gabu.
- Em – jęknął błagalnie, dlatego wydęłam dolną wargę. Długo patrzeliśmy na siebie w taki sam sposób i żadne nie chciało ustąpić, dopóki nie pociągnęłam nosem.
- Obiecałeś, że mnie przeprosić.
- A nie zrobiłem tego?
- Chcę gofry, Gabe. – Lane tylko wziął głęboki oddech, a potem zajął się robieniem masy na gofry. Był bardzo skupiony na tym, co robił, a ja byłam skupiona na obserwowaniu go.
Po trzydziestu minutach Gabe postawił przede mną talerz z goframi, słoik z Nutellą oraz łyżkę. Sam usiadł na blacie naprzeciwko mnie.
- Wsuwaj.
- O trzeciej muszę być w centrum handlowym. – Gabe zmarszczył brwi. – Zawieziesz mnie.
- Rządzisz się, Em.
- Zabrałeś mi dziewictwo, więc mogę się rządzić, Gabe.
- I będziesz mi to pewnie wypominać do końca życia, huh?
- Prawdopodobnie tak.
- Po prostu jedz, Em.
Oboje zjedliśmy gofry z czekoladowym musem w ciszy tylko gapiąc się na siebie i robiąc głupie miny, ale nie śmialiśmy się wcale. Gofry powoli znikały z talerza, a kiedy nie było już ani jednego Gabe zeskoczył z lady i zaczął zmywać.
- Gabe?
- No?
- Zrobisz mi herbaty?
- Nie wolisz kawy?
- Nie mogę. – Na moją odpowiedź Lane popatrzył na mnie jak na kompletną idiotkę. – Tata powiedział, że nie mogę, bo będę jeszcze bardziej narwana niż dotychczas. – Wzruszyłam ramionami.
- I nigdy nie piłaś kawy? – Kolejny raz wzruszyłam barkami. – W takim razie, skoro przeżywasz ze mną wszystkie pierwsze razy, zrobię ci kawę – oznajmił, a później wstawił wodę. Wyjął z szafki nad zlewem dwa kubki z nagimi kobietami i wsypał do nich kawy. – Słodzisz?
- Nie. – Przytaknął. – Gabe, nie masz innych kubków?
- Mamy tylko takie, Em.
- Rozumiem.
- Serio? – zapytał głupio, na co pokiwałam ochoczo głową w górę i w dół.
- Och, tak. – Machnęłam lekceważąco dłonią. – Jesteś pedofilem, studiujesz prawo i nie stać cię na normalne kubki.
- Przezabawne, maluchu – zachichotał pod nosem i zalał wrzątkiem kawy. Odłożył czajnik, a potem wyjął z lodówki mleko, którego nalał do jednego z kubków i podał go mi. – Żebyś była o pół mniej narwana. – Gabe puścił mi oczko.
- Ha. Ha. Ha – powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem.
- Pół na pół, maluchu pij śmiało.
- Palant. – Upiłam łyczka, a potem kolejnego i tym oto sposobem wypiłam całość naraz.
-Masz rodzeństwo?
- Trzy siostry, a ty?
- Dwóch starszych braci, ale nasze relacje ograniczają się jedynie do spędzania razem świąt.
- Pewnie jest ci smutno z tego powodu, huh?
- Nie, moi bracia to kretyni. Jake jest mi bardziej bliższy.
- Jesteś biseksualny? – Gabe wybuchnął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem na boki.
- Co robisz jutro?
- Idę do szkoły, potem na korepetycje z matematyki i do pracy – powiedziałam.
- Jeśli chcesz mogę pouczyć cię matmy za darmo – zaproponował Gabe.
- Co chcesz w zamian, Lane? – mruknęłam krzyżując ramiona na piersi i taksując go wzrokiem.
- Och, a więc najpierw mówisz: Och, Gabu! – jęknął naśladując mój głos – a potem jedziesz po nazwisku? To jest dopiero tupet, Em.
- Płacę za korepetycje do końca miesiąca.
- Czyli od listopada będę cię uczył?
- Zastanowię się. – Gabe zmarszczył brwi. – Nie wiem, czy dam radę się wypłacić za twoje lekcje.
- Wymyślę coś, Em, ale zgódź się.
- Zaraz trzecia, musisz mnie zawieść do galerii, Gabe – poprosiłam, a Lane poszedł do swojej sypialni, z której wrócił po chwili ubrany w szarą bluzę z kapturem. Odwrócił się do mnie tyłem, dlatego bez zastanowienia wskoczyłam mu na plecy. Chłopak zgarnął z koszyczka, który stał na blacie wyspy kuchennej klucze, a później poszedł w stronę wyjścia, gdzie niezdarnie wsunął stopy w klapki, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. – Nie zamykasz?
- Po co?
- A jeśli ktoś cię okradnie?
- Widziałaś jak ten budynek wygląda z zewnątrz, tak?
- To bez znaczenia. Powinieneś zamykać drzwi na klucz, Gabu.
- Jezu – jęknął z braku cierpliwości, po czym się wrócił i przekręcił kluczyk w zamku. – Zadowolona?
- Bardzo. – Cmoknęłam go w ucho robiąc tak zwany dzwoneczek.
Gabe zbiegł po schodach, a potem trzasnął drzwiami wejściowymi. Szedł przez chwilę wzdłuż ulicy aż wreszcie skręcił w lewo i doszedł na parking. Otworzył kluczem czarny samochód i dopiero mnie puścił.
- Niestety jeszcze nie mam fotelika dla dzieci, maluchu – zaśmiał się pod nosem.
- Och, zaliczyłeś wpadkę, Gabu? – zapytałam z wydętą wargą, a on od razu zaprzestał się śmiać.
- Z takich rzeczy nie żartuj, Em – powiedział poważnie i przytrzymał dla mnie przednie drzwi, a kiedy wsiadłam to je zamknął i wsiadł z drugiej strony. Uruchomił silnik i automatycznie zaczął dudnić debilny heavy metal. Od razu musiałam ściszyć, bo rozsadzało mi bębenki. – Co robisz?
- Słuchasz gówna, Gabe.
- Serio? – Wzruszyłam ramionami i zaczęłam grzebać przy radiu, które w ostateczności zepsułam.
- Przepraszam – szepnęłam. – Pewnie masz mnie już serdecznie dość, prawda?
- Nie, po prostu mam cholernego kaca.
- Och, byłeś na imprezie?
- Byłem u kumpla i graliśmy w pokera z jego młodszym bratem i nieźle popiłem.
- Czy ja cię denerwuję?
- Przestań.
Gabe zatrzymał samochód nieopodal galerii, ale nim wyszłam złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego niepewnie. Lane wyglądał na zmęczonego, o czym świadczyły worki pod oczami.
- Kiedy masz czas?
- W sobotę rano, bo popołudniu idę do pracy. – Przytaknął.
- Wpadniesz?
- Jeśli chcesz.
- Cieszę się, Em – powiedział, po czym pochylił się nieco i delikatnie musnął mój policzek. – To do soboty? – Przytaknęłam, a później wyszłam.
Przeszłam przez ulicę i weszłam do budynku centrum, gdzie na ławie siedziała już Kate i popijała sok pomarańczowy. Kiedy mnie zobaczyła wstała i podała mi grejpfrutowy, za co podziękowałam jej uśmiechem.
- Co u Rocky? – zapytałam głupio, mimo że nigdy tego nie robiłam.
- Dobrze – odparła zbyt wysokim tonem. – Co u Jas?
- Znakomicie – skłamałam.
- Chodźmy na te zakupy – mruknęła zażenowana. 
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu i kupowałyśmy rzeczy, których nie potrzebowałyśmy, ale było fajnie.
Lubiłam zakupy z Kate, bo zawsze miałyśmy razem sporo zabawy. Kiedy przymierzałyśmy ciuchy zachowywałyśmy się jakby korytarz między przymierzalniami był wybiegiem i chodziłyśmy jak modelki strzelając przed dużym lustrem przeróżne pozy i robiąc sobie zdjęcia, które Kate wstawiała na swojego Instagrama. Zakupy z Kate rządzą!
Do domu wróciłyśmy po siódmej, ale o dziwo tata nie krzyczał, ponieważ „cały dzień spędziłam z siostrą”. Cieszyłam się, że Kate mnie kryła… zresztą, nawet gdyby coś powiedziała to wsypałaby też samą siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz