Emily
Ubrana w bordową spódniczkę,
beżowy sweterek, czarne rajstopy i koturny pod kolor spódnicy siedziałam przed
lustrem i przyglądałam się skupionej twarzy Kate, która plotła mi dwa dobierane
warkocze.
Czułam się jakbym miała jeszcze miej
lat i wyglądałam jak dziecko, i to w dodatku pulchne, ale musiałam mieć taką
fryzurę, kiedy szliśmy do kościoła. Tata twierdził, że nie przystoi chodzić w
rozkosmanych włosach na mszę – osobiście uważałam, że do kościoła powinno się
chodzić do samego Boga, a nie obserwować jak inni są ubrani, ale dla świętego
spokoju podporządkowywałam się temu. Skoro dwa warkocze i pulchna twarz pokryta
delikatnym makijażem miała uszczęśliwiać mojego ojca i tym samym gwarantować mi
niedzielny ranek bez niepotrzebnych kłótni dotyczących mojego stylu, mogłam już
tak chodzić ubrana od soboty wieczorem.
Ciszę w pokoju przerwał mój telefon,
dlatego szybko za niego złapałam.
Od: Gabe Lane
O której będziesz?
Do: Gabe Lane
Jest 6.30 a ty już nie śpisz?
Od: Gabe Lane
Śniłaś mi się
Do: Gabe Lane
Och, i wszystko jasne – miałeś koszmar :)
Od: Gabe Lane
Koszmar erotyczny* ^^
Do: Gabe Lane
Jezu, przestań
Od: Gabe Lane
Wolę, kiedy krzyczysz Gabu jak daję
ci orgazm
Do: Gabe Lane
Jesteś okropny
Od: Gabe Lane
Ale takiego mnie lubisz btw kup prezerwatywy
Do: Gabe Lane
Nie chcę… jest mi wstyd
Od: Gabe Lane
Pff wykończysz mnie, maluchu.. o której będziesz?
Do: Gabe Lane
Po 9 i kupię ci rogala na śniadanie :P
Od: Gabe Lane
Bardzo ładnie ci za to podziękuję, Em
- Z kim piszesz?
- Z nikim. – Szybko zablokowałam
telefon i schowałam go do czarnej torebki. – Dzięki za pomoc z włosami. –
Wstałam i cmoknęłam siostrę w policzek, a potem podeszłam do szafy, z której
wyjęłam bordową chustę. – Jestem gotowa.
- I podekscytowana – dodała Kate. –
Pisałaś z tym całym Gabe’ m, prawda?
- Nie, Jas chce dziś oglądać ten
film z Samem Claflinem, a on jest bardzo przystojny – skłamałam z uśmiechem.
- Zanim się pojawiłeś?
- Nie, będziemy oglądały Igrzyska Śmierci – wyjaśniłam, a potem wrzuciłam jeszcze do
torebki portfel z Myszką Miki.
- Tata mówi, że macie już schodzić
na dół – powiedziała wchodząca do pokoju Lizzie.
Elizabeth to moja trzecia siostra.
Lizzie była blondynką o błękitnych oczach i miała siedem lat. Ją też kochałam,
ale strasznie mnie irytowała. Zawsze, kiedy szła z mamą na zakupy upierała się
na te same ubrania, które miałam ja. Podkradała mi też kosmetyki, dlatego zawsze robiłam w
domu aferę, która była pstryczkiem poprzedzającym kazanie ojca, który
twierdził, że jak zawsze bagatelizowałam sprawę, ale to była poważna sprawa! Nienawidzę, kiedy ktoś mnie papuguje, ale
Liz robi to cały czas!
Dziś nie było wyjątku. Lizzie była
ubrana dokładnie jak ja – różniła się tylko tym, że nie miała koturnów, a
płaskie czółenka.
- Przebierz się, Liz – wycedziłam
przez zaciśnięte zęby.
- Nie.
- Nie prowokuj mnie.
- Pff – prychnęła pod nosem, a potem
wyszła.
- Co za gówniara – rzuciłam w
kierunku Kate, która się roześmiała i objęła mnie ramieniem prowadząc w stronę
drzwi.
Na dole czekali już wszyscy, dlatego
zaraz po wyjściu na dwór wsiedliśmy do rodzinnego vana taty. Z tyłu siedziałam
razem z Kate i Monique, przed nami siedziała babcia, mama i Lizzie, a z przodu
dziadek. Tata kierował.
- Tato, idziemy po mszy razem z
Emily na zakupy – zawołała Kate.
- Przejdę się z wami – wtrąciła Mon,
na co wywróciłam oczami.
- Nie chcemy kapusiów – mruknęłam
pod nosem, żeby tylko Monique usłyszała i na sto procent nie była z tego
zadowolona.
W naszym rodzeństwie były dwa obozy:
W jednym byłam ja i Kate, a w drugim Monique i Liz. Były dni, kiedy byłyśmy
względem siebie miłe, a czasami nienawiść i niechęć były wręcz namacalne, ale
zwykle było dobrze.
- Kogo nazywasz kapusiem, Emily? –
warknęła Mon.
- Tylko ty masz niewyparzony jęzor,
Mon – poparła mnie Kate. – Nie idziesz z nami.
Pod kościołem byliśmy za dziesięć
siódma. Wszyscy weszliśmy do środka i musieliśmy usiąść na samym przedzie. Tata
poszedł pomóc proboszczowi, a ludzie zaczęli odmawiać modlitwę.
Przez całe nabożeństwo siedziałam
jak na szpileczkach. Z każdą upływającą minutą byłam bliżej spotkania z Gabe’ m
i za każdym razem, kiedy sobie to uświadamiałam dostawałam palpitacji serca, aż
wreszcie wszystko się skończyło i wyszliśmy z kościoła.
- O której wrócicie?
- Na pewno dzisiaj, tato –
zachichotała Kate, czym złagodziła nieco wyraz twarzy taty.
- Ile potrzebujecie na te zakupy? –
zapytał wyjmując portfel, na co wywróciłam oczami.
- Mam pieniądze – wypaliłam. – W
tamtym tygodniu miałam wypłatę.
- Wypłatę? – Tata uniósł na mnie
zdziwiony brwi, dlatego wzruszyłam ramionami.
- Od dwóch miesięcy pracuję w
centrum. Mówiłam ci o tym.
- Pogadacie później, chodź, Emily. –
Kate złapała mnie pod ramię, a potem pociągnęła w kierunku galerii. Kiedy
znikłyśmy już tacie z oczu puściła mnie. – Idę do Rocky. Spotkamy się o
trzeciej w centrum i pochodzimy po sklepach.
- Okay.
- Nie dzwoń do mnie, kiedy będę się
spóźniać. – Puściła mi oczko, a potem ruszyła w stronę domu Roxan.
Zapomniałam wspomnieć, że moja
starsza siostra jest biseksualna. Obecnie spotyka się z dziewczyną, ale ukrywa
to przed resztą rodziny, ponieważ córce pastora nie przystoi sypiać z laskami.
I może gdybym faktycznie była suką powiedziałabym o tym tacie, a tym samym
awansowałabym i może nieco zyskała w jego oczach, ale Kate to moja siostra i
przyjaciółka, i nie mogłam jej tego zrobić.
Dotarcie na ulicę, na której
mieszkał Gabe zajęło mi piętnaście minut. Wedle złożonej obietnicy wstąpiłam
również do piekarni po rogalika. Wdrapałam się po schodach na trzecie piętro, a
potem dwa razy zapukałam w ciemnobrązowe drzwi.
- Wchodź, maluchu! – Usłyszałam
wrzask, dlatego niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Przeszłam od razu
do kuchni, gdzie siedział Gabe i… jakiś chłopak. Chciałam się wycofać, ale
przeszkodził mi Gabe, który wstał i wyszedł mi naprzeciw. – Wyglądasz ślicznie
– powiedział, po czym cmoknął mnie głośno w policzek. – Gdzie mój rogalik? –
Niepewnie podałam mu papierową torebkę, ale nadal patrzyłam na tego chłopaka,
tak jak on na mnie i na Gabe’ a. – Jakey to Emily – rzucił z chytrym uśmieszkiem w
stronę swojego kolegi. – Em, to mój współlokator Jake. – Pokiwałam tylko
pionowo głową na znak zrozumienia.
Jake był przystojny i umięśniony, i
był wzrostu Gabe’ a. Miał szare oczy, grube brązowe brwi oraz pełne usta. Jego
gęste brązowe włosy były ułożone na prawą stronę w tak zwaną zaczeskę. Miał
umięśnione ciało, które mogłam podziwiać, ponieważ nie założył koszulki. To
właśnie Jake’ a spotkałam wczoraj, kiedy wychodziłam od Gabe’ a.
- Nie martw się, maluchu. – Gabe
objął mnie ramieniem i trącił nosem mój policzek. – Jake wychodzi. – Szare oczy
mulata przeniosły się na Lane’ a.
- Wiesz, że to jeszcze dziecko? –
zapytał wprost, a jego głos był bardzo ładny. – Studiujesz prawo, stary
powinieneś wiedzieć takie rzeczy.
- Em ma szesnaście lat.
- A ty dziewiętnaście, dlatego
powinieneś być mądrzejszy.
- Odezwał się pieprzony psychiatra –
prychnął głośno Gabe. – Jeśli będę potrzebował terapii pójdę do kogoś, kto ma
już dyplom.
- Będziesz błagał o terapię, kiedy
ta niunia złamie ci serce – rzucił na odchodne, a potem zabrał z oparcia
krzesła białą koszulkę, którą przeciągnął przez głowę i wyszedł trzaskając
drzwiami. Spojrzałam niepewnie na Gabe’ a, którego te słowa nawet nie ruszyły.
- Zajmę się tobą najlepiej jak
potrafię, Em – szepnął mi na ucho, a dłonią pogładził mój pośladek. Przeszedł
mnie dreszcz. – Zaczniemy tutaj, a skończymy w moim pokoju.
- Gabe…
- Hush. – Przejechał kciukiem po
moich ustach, a potem odwrócił mnie do siebie przodem. – Podobają mi się. –
Chwycił za moje warkoczyki i chytrze się uśmiechnął.
- Mnie nie – fuknęłam zirytowana. –
Wyglądam jak dziecko. – Pomieszczenie wypełniło się jego śmiechem. – Gabe –
mruknęłam i trzepnęłam go wierzchem dłoni w brzuch – przestań się ze mnie
śmiać.
- Wczoraj sama się zapierałaś, że
jesteś jeszcze dzieckiem, a dziś? – Wywróciłam oczami. – Możemy zacząć? – Nie
odpowiedziałam. – Em, nie dąsaj się – jęknął błagalnie – wynagrodzę ci to,
obiecuję.
- Chcę do domu – wypaliłam bez
zająknięcia.
- Nie rób mi tego, maluchu. – Obiema
dłońmi złapał za moje ramiona i patrzył mi w oczy takim wzrokiem, że każdy na
moim miejscu by wymiękł.
- Jesteś palantem, Gabe. – Pokiwałam
głową na boki, a na ustach dziewiętnastolatka pojawił się szeroki uśmiech.
Szybko cmoknął mnie w usta, a potem usadził na blacie.
Rozszerzył moje nogi i stanął między
nimi. Owinął moje nogi wokół swojego pasa, a potem kazał, żeby go odrobinę
przyciągnęła, dlatego też tak zrobiłam. Moje koturny były oparte o jego tyłek,
a moje dłonie ułożył na swoim podbrzuszu, natomiast swoimi chwycił moje policzki
i łapczywie wpił się w moje usta. Całował mnie agresywnie, ale i z pasją,
dlatego pod wpływem instynktu rozchyliłam usta dając mu zielone światło.
Podobało mi się to. Bardzo mi się podobało i chciałabym, żeby ta chwila trwała
znacznie dłużej, ale nie trwała, bo Gabe się odsunął. Zdjął moją chustę, którą
zrzucił na ziemię, a potem oparł swoje czoło o moje.
- Jesteś gotowa?
- Nie wiem.
- Jesteś, Em – zapewnił. – Na pewno
już jesteś mokra dla mnie. – Policzki zaczęły mnie piec, a Gabe znowu się
uśmiechał w ten charakterystyczny sposób. – Nie sądziłem, że kiedykolwiek to
powiem, ale cholernie się cieszę, że mogłem być twoim pierwszym, maluchu.
Uniósł mnie i zaniósł do swojej
sypialni, gdzie usadowił mnie na blacie komody. Rozerwał uścisk moich nóg, a potem
chwycił jedną z nich i wyprostował w kolanie. Powoli zdjął moje buty, które z
trzaskiem spadły na panele, następnie uniósł mnie i szarpnął za rajstopy, które
również zdjął.
- Rączki w górę, maluchu. –
Posłusznie uniosłam ręce, a Gabe wyjął mój sweterek zza spódnicy, by następnie
zdjąć go ze mnie i również zrzucić na podłogę. – Ładny stanik – pochwalił
zsuwając jedno z ramiączek. – Ubrałaś go dla mnie, prawda?
- Nie. – Zmarszczyłam nos i
pokiwałam głową na boki. Gabe uniósł lewą brew ku górze i zrobił krok do tyłu.
– Umówiłam się na seks z innym dziewiętnastolatkiem.
- Em – przeciągnął. – Po prostu to
przyznaj.
- Nie.
- Droczysz się ze mną?
- Może. – Wzruszyłam niewinnie
barkami.
- Nakręcasz mnie jeszcze bardziej,
maluchu. – Bez ostrzeżenia znowu zaatakował moje usta, a dłońmi ścisnął za moje
pośladki, dlatego jęknęłam mu wprost do ust. – Masz krzyczeć jeszcze głośniej,
kiedy będę cię rżnął. – Niepewnie przytaknęłam, a nastolatek przeniósł się z
pocałunkami na moją szyję i dekolt. Wstrzymałam powietrze, kiedy chwycił za
moją pierś i ścisnął. – Oddychaj, Em – zachichotał i znowu wziął mnie na ręce,
po czym rzucił na łóżko. Odbiłam się lekko od materaca, ale Gabe szybko mnie
przygniótł. Wsunął dłonie pod mój tyłek i odpiął spódniczkę, której miejsce znalazł
również na ziemi. Teraz leżałam przed nim w samej bieliźnie i z trudem łapałam
powietrze.
Seks po pijaku musiał być o wiele
łatwiejszy niż teraz. Powinnam była się upić zanim tutaj przyszłam. Zresztą, co
ja sobie do ciężkiej cholery myślałam?! Że przyjdę tutaj i on się rozmyśli?! Że
porozmawiamy?! Boże, jestem taka naiwna!
- Dupcia w górę, Em – powiedział
Gabe, a ja (głupia) wykonałam jego polecenie i tym oto sposobem pozbył się
moich majtek.
Czułam jak Gabe sunie palcami wzdłuż
moich pachwin, kiedy nagle poczułam je… tam. Wygięłam się w łuk, a on
wykorzystał chwilę i odpiął mój stanik.
- To się nazywa współpraca, Em.
Gabe włożył kolano między moje nogi
i nieco je rozsunął, a potem pochylił się nade mną i zassał skórę za moim
uchem. Jęknęłam cichutko. Dłonie Gabe’ a błądziły po mich piersiach, a on lizał
i całował mój obojczyk. Znowu wyznaczał ścieżkę, a kiedy dotarł do piersi
delikatnie zacisnął zęby na moim sutku, który momentalnie stwardniał.
Zaciskałam dłonie na prześcieradle, kiedy poczułam uścisk na prawym nadgarstku.
Gabe po omacku przeniósł moją dłoń na swoją głowę. Niepewnie wplotłam palce w
jego włosy i tak samo postąpiłam z moją drugą ręką.
Włosy Gabe’ a były przyjemne w
dotyku. Miękkie jak jedwabna apaszka, którą dostałam na święta od Kate.
Szarpnęłam za ciemnobrązowe włosy,
kiedy Gabe mocniej zacisnął zęby i to wywołało u niego jęk.
Czy to dobrze, że teraz to on
jęknął? Może nie powinnam była go ciągnąć za włosy? To go pewnie zabolało.
Wystraszyłam się kiedy wstał i
wyszedł bez słowa. Pewnie się obraził, bo sprawiłam mu ból.
Zaczęłam szukać swojej bielizny, gdy
drzwi sypialni znowu się otworzyły.
- Co robisz? – zapytał
zdezorientowany Gabe i postawił niepewnie krok w moją stronę.
- Jesteś zły?
- Czemu miałbym? – Zmarszczył brwi.
- Pociągnęłam cię za włosy.
- To mi się podobało, maluchu, a
teraz usiądź – poprosił, a kiedy stałam w bezruchu podszedł i sam zaprowadził
mnie z powrotem do łóżka. Delikatnie popchnął mnie na krawędź, gdzie usiadłam,
a potem rozszerzył moje nogi i uklęknął.
- C – co… rob… Gabu – jęknęłam,
kiedy przejechał tam dłonią.
- Przepraszam, Em – powiedział, a
potem włożył coś do ust. Chwycił za moje dłonie, które znowu umieścił na swojej
głowie, a następnie pochylił się nad moim kroczem. Wzdrygnęłam się i
jednocześnie jęknęłam, kiedy poczułam chłód. I cały czas wstrzymywałam oddech
oraz zaciskałam palce na jego włosach i szczerze bałam się, że je wyrwę, bo było mi
tak cholernie dobrze i… zimno. I nagle Gabe przejechał nosem po moich wargach
sromowych, by po chwili do akcji wkroczył jego język.
- Gabu – westchnęłam, gdy polizał
moją łechtaczkę.
- Twoja cipka jest cholernie dobra,
Em – powiedział wstając i oblizując usta. – Twoja kolej.
- Gabe, ale ja nie – pokiwałam głową
na boki, a mój puls przyśpieszył. – Ja nigdy nie…
- Wiem, Em, ale powiedziałem, że we
wszystkim ci pomogę, prawda? – Niepewnie przytaknęłam. – Zdejmij mi spodnie –
poprosił, a kiedy nie wykonałam żadnego ruchu, chwycił za moje dłonie i
umieścił na gumce szarych dresów, które pomógł mi zsunąć ze swoich bioder.
Spodnie bezwładnie opadły na podłogę, a moim oczom ukazał się penis Gabe. Jego
przyrodzenie było duże. – Weź go w rękę. – I znowu musiał mi w tym pomóc, bo
sama zbyt się bałam, że zrobię coś nie tak. – Przesuwaj w górę i w dół. – Przez
chwilę poruszał moją ręką, a kiedy zaczęłam łapać nasz wspólny rytm to puścił
mój nadgarstek. Jego członek był już twardy. – Dobrze – wycedził przez
zaciśnięte zęby przymrużając oczy. – Przyśpiesz. – Tym razem zastosowałam się
do jego polecenia od razu, ale szybko mnie zatrzymał. – Em, weź go do buzi.
- Gabe, ale…
- Proszę, maluchu. – Pokiwałam głową
na boki. – Odwdzięczę się.
- Nie chcę – mruknęłam ze spuszczoną
głową.
- Em – jęknął błagalnie, ale nie
mogłam. Nie chciałam. To było zbyt wiele. – Obiecaj mi, że kiedyś spróbujesz.
- Dobrze – westchnęłam, a Gabe
ucałował moje czoło. Podszedł do szafki nocnej, z której wyjął foliową
paczuszkę i roztargał ją zębami, by nałożyć na swojego penisa. – Czy to będzie
bolało? – Przez chwilę patrzył na mnie aż wreszcie skinął głową. – Nie chcę,
Gabe – powiedziałam szybko, po czym wstałam, ale on równie szybko przyciągnął
mnie do siebie. Przyciskał moją głowę do swojej klatki piersiowej, a jego
członek wbijał mi się brzuch. – Boję się – wypaliłam będąc bliska płaczu.
- Em, będę cholernie delikatny.
- Nie chcę.
- Zaufaj mi w tej sprawie. Nie chcę
ci zrobić krzywdy.
- Chcesz. – Pociągnęłam nosem.
- Przestanę, kiedy zaboli – obiecał,
ale to nadal mnie nie przekonywało. – Odepchniesz mnie…
- Nie zmuszaj mnie.
- Nie zmuszam, tylko przekonuję –
poprawił. – Bolało, kiedy pieprzyłem cię ustami? – Pokiwała przecząco głową. –
To było przyjemne, tak? – Przytaknęłam. – To też będzie przyjemne… nawet
bardziej i zaboli tylko, kiedy będę wchodził za pierwszym razem – zarzekał się.
- Obiecaj, że będziesz delikatny –
poprosiłam drżącym głosem, a w odpowiedzi dostałam jedynie pocałunek w czoło.
Potem Gabe mnie uniósł i najdelikatniej jak tylko potrafił ułożył mnie na
materacu łóżka. Jęknęłam z bólu, kiedy we mnie wszedł, ale nic więcej nie
zrobił.
- Kiedy będzie boleć naprawę mocno,
powiedz mi, Em. – Przytaknęłam, a Gabe w tym czasie przeniósł jedną z moich rąk
na swoje plecy. – Drugą też – powiedział i go posłuchałam. – Możesz mnie
drapać, szczypać i nawet ciągnąć za włosy, a ja się nie obrażę.
- Gabe…
- Nie mów nic, maluchu. – Musnął
leciutko moje usta i robił to do czasu aż nie zaczęłam odpowiadać. Całowaliśmy
się w tak powolny i… romantyczny sposób, jakbyśmy grali w jakimś filmie
romantycznym, a to był nasz pierwszy pocałunek. I nagle poczułam ból, bo Gabe
się ruszył, a potem zabolało znowu, bo znowu we mnie wszedł. Syknęłam pod nosem
za pierwszym razem, kiedy to zrobił, a potem zagryzłam dolną wargę i wbiłam
paznokcie w jego plecy. Widziałam, że go to boli, ale nie potrafiłam przestać,
bo w maleńkim stopniu zapominałam o tym, jaki ból on zadawał mi. Przez cały czas
patrzył mi prosto w oczy i cichutko posapywał. – Em, muszę trochę przyśpieszyć
– ostrzegł, dlatego przytaknęłam, mimo iż w oczach zbierały mi się łzy, które
zaczęły spływać mi po policzkach. I teraz już nie byłam w stanie ani zagryzać
wargi ani tamować łez, bo byłam przysypywana miliardem doznać, które dawał mi
Gabe. Płakałam, bo bolało mnie każde jego pchnięcie, krzyczałam z rozkoszy,
jaką mi dawał i szczypałam skórę na jego plecach bez konkretnej przyczyny.
- Gabu – wykrzyczałam, kiedy doszłam
na szczyt swoich możliwości, a moje mięśnie zacisnęły się na członku Gabe’ a.
Chłopak opadł na moją klatkę piersiową i musnął ustami mój mostek cichutko
chichczając.
- Boże, byłem wystraszony bardziej
niż za moim pierwszym razem – wyznał podnosząc na mnie swoje czarne niczym
węgielki oczy.
- Czemu?
- Bo zdążyłem cię polubić, Em –
powiedział wycierając kciukiem moje łezki. – Chcę cię uczyć jak łamać serca, a
nie zadawać ci ból.
- Skoro mam łamać serca facetom,
dlaczego mnie pieprzysz, Gabe? – zapytałam całkiem poważnie.
- To taki mały gratis dla mnie –
zachichotał. – Poza tym nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale zastosowałaś na
mnie zasadę numer trzy.
- Nie rozumiem, Gabe. – Mimo
wszystko Lane uśmiechnął się leciutko.
- Odmówiłaś mi, kiedy prosiłem o
więcej.
- Przepraszam, ja nie byłam go…
- Em, nie mam ci tego za złe.
- Mówisz, poważnie? – Pokiwał
pionowo głową. – Przepraszam, że cię podrapałam.
- Chcesz się umyć?
- Mogę?
- Em, czuj się jak u siebie w domu,
serio – zapewnił, a potem powoli ze mnie wyszedł. – Naleję ci wody. – Po tych
słowach podszedł do szafy wyjął coś z niej i mi rzucił, a później wszedł do
łazienki.
Ubrałam koszulkę, którą mi podał i
zaczęłam zbierać moje ciuchy. Zapukałam niepewnie do drzwi łazienki, a później
wsunęłam przez nie głowę. Gabe wlewał coś do dużej wanny i uśmiechał się pod
nosem.
- Wchodź, maluchu – zaśmiał się pod
nosem, a ja się speszyłam. Cholera. Powoli
weszłam do środka i ułożyłam moje rzeczy na parapecie. – Zaraz przyjdę –
oznajmił i wyszedł, by wrócić dosłownie po chwili. Zmarszczyłam brwi widząc, że
trzyma w rękach swoje ubrania. – Przyniosłem ci czyste slipy.
- Już mam twoje majtki, Gabe. – I
znowu go rozbawiłam. S U P E R.
- Będziesz miała kolejne do kolekcji
– powiedział zakręcając kurki. – Chodź do mnie – poprosił wyciągając w moją
stronę dłoń, którą niepewnie chwyciłam. Gabe przyciągnął mnie do siebie, a
potem chwycił za koszulkę i mi ją zdjął. Zadrżałam, kiedy odwrócił mnie do
siebie tyłem, a później uniósł i włożył do bardzo ciepłej wody. Szybko do mnie
dołączył i znowu przyciągnął do siebie w ten sposób, że moje plecy stykały się
z jego torsem, a jego penis z moim tyłkiem. – Bardzo cię bolało? – zapytał
pocierając palcem wskazującym i środkowym moją łechtaczkę.
- Gabu… – westchnęłam, a on? Słowo daję, że jeśli nie przestanie się
chichrać za każdym razem, kiedy nazwę go Gabu to go uderzę.
- Lubię jak tak mówisz, Em. –
Skubnął zębami moje ucho. – I znowu mam ochotę dać ci trochę przyjemności.
- Gabe, ale… – Nie mogłam dokończyć,
ponieważ wepchnął we mnie dwa palce, a ja głośno jęknęłam.
- Właśnie tak, maluchu, poczuj to
dla mnie.
- Och, Jezu – syknęłam i wbiłam
paznokcie w jego uda. – Proszę, nie przestawaj – wybłagałam na jednym tchu i
bez zastanowienia, a Gabe standardowo zachichotał. – Och – westchnęłam i
zaczęłam poruszać delikatnie biodrami w przód i w tył.
- Dasz mi jeszcze jedną szansę?
- Gabu…
- Właśnie to chciałem usłyszeć, Em –
wyznał, a potem poczułam jego penisa w swoim tyłku. – Boli?
- Nie – zaprzeczyłam, a on chciał
zabrać rękę, ale zdążyłam chwycić za jego nadgarstek. – Proszę, Gabe – jęknęłam
błagalnie. – Chcę, żebyś…
- Dobrze.
I nadal trzymając palce w mojej
waginie pomógł mi wyrobić rytm, w którym sunęłam biodrami w przód i w tył po
jego nogach. Zrobiliśmy fale w wannie i trochę porozlewaliśmy wody, ale Gabe
powiedział, że nic się nie stało i później to posprząta.
Kiedy osiągnęłam orgazm, Gabe mnie
umył gąbką. Najpierw plecy, potem ręce i pachy, następnie klatkę piersiową aż
wreszcie między nogami. Znowu poczułam ciarki, kiedy mnie tam dotknął.
- Teraz ty umyj mnie, Em – poprosił
i przekazał mi niebieską piankę. Wycisnęłam na nią nieco żelu pod prysznic, a
później odwróciłam się przodem do Gabe’ a i klęknęłam między jego nogami.
- Unieś rączki, Gabu – poprosiłam, a
on spełnił moją prośbę z lekkim rozbawieniem. Umyłam mu najpierw pachy, a potem
ramiona. Potem przyszła pora na klatkę piersiową. Tors Gabe’ a Lane’ a był
piękny, dlatego niewiele myśląc przejechałam po nim opuszkami palca. – Jesteś
piękny, Gabe.
- Nie zakochuj się we mnie, Emily.
- Dobrze – wyszeptałam muskając jego
mięśnie brzucha. – Odwróć się.
- Możesz się nachylić i nalegam,
żebyś to zrobiła, Em.
- Ale…
- Em – przeciągnął i popatrzył na
mnie w taki sposób, że zrobiłabym wszystko, dlatego też wstałam. Gabe trzymał
mnie pod kolanami, żebym nie upadła. Nachyliłam się przez jego lewy bark i
zaczęłam masować gąbką jego plecy, kiedy…
- Gabe – mruknęłam, kiedy przejechał
nosem po moim kroczu. – Gotowe. – Tym razem usiadłam na drugim końcu wanny i w
ciszy się w niego wpatrywałam.
- Co się gapisz?
- Jesteś szkaradny i masz paskudny
charakter, Gabe – skłamałam z pokerową twarzą.
- Coś jeszcze? – zapytał całkiem
poważnie.
- Wolę blondynów z niebieskimi oczami.
- Doprawdy? – Uniósł na mnie brwi,
dlatego przytaknęłam. – Ja wolę brunetki o brązowych oczach. I wcale cię nie
lubię, Em.
- Kłamiesz – zawołałam rozbawiona i
chlapnęłam mu wodą prosto w twarz. – Lubisz mnie!
- Wcale nie, i nie chlap mnie wodą,
bo to dziecinne.
- Przecież jestem dzieckiem,
zapomniałeś, pedofilu?
- Jesteś głodna? – Przytaknęłam. – W
takim razie wychodzimy – zarządził, a potem wstał i wyszedł. Poszłam za jego
przykładem. Gabe podał mi czarny ręcznik, a sam wytarł się w szary. Potem się
ubraliśmy – ja w swoje ciuchy oraz majtki Gabe’ a, a on w niebieskie luźne szorty
za kolana. – Wskakuj, maluchu. – Wypiął się do mnie tyłem, dlatego bez
zastanowienia wskoczyłam mu na plecy. Gabe chwycił za moje uda i wyszedł z
łazienki przechodząc do kuchni. Usadowił mnie na blacie, a potem odwrócił się
przodem i skrzyżował ramiona na nagim torsie. – Co mój maluch zje?
- Co mój pedofil proponuje? –
Podobnie jak Gabe skrzyżowałam ręce pod piersią.
- Musli, tosty, naleśniki
ewentualnie gofry, ale nie chce mi się ich robić.
- Chcę gofry, Gabu.
- Em – jęknął błagalnie, dlatego wydęłam
dolną wargę. Długo patrzeliśmy na siebie w taki sam sposób i żadne nie chciało
ustąpić, dopóki nie pociągnęłam nosem.
- Obiecałeś, że mnie przeprosić.
- A nie zrobiłem tego?
- Chcę gofry, Gabe. – Lane tylko
wziął głęboki oddech, a potem zajął się robieniem masy na gofry. Był bardzo
skupiony na tym, co robił, a ja byłam skupiona na obserwowaniu go.
Po trzydziestu minutach Gabe
postawił przede mną talerz z goframi, słoik z Nutellą oraz łyżkę. Sam usiadł na
blacie naprzeciwko mnie.
- Wsuwaj.
- O trzeciej muszę być w centrum
handlowym. – Gabe zmarszczył brwi. – Zawieziesz mnie.
- Rządzisz się, Em.
- Zabrałeś mi dziewictwo, więc mogę
się rządzić, Gabe.
- I będziesz mi to pewnie wypominać
do końca życia, huh?
- Prawdopodobnie tak.
- Po prostu jedz, Em.
Oboje zjedliśmy gofry z czekoladowym
musem w ciszy tylko gapiąc się na siebie i robiąc głupie miny, ale nie
śmialiśmy się wcale. Gofry powoli znikały z talerza, a kiedy nie było już ani
jednego Gabe zeskoczył z lady i zaczął zmywać.
- Gabe?
- No?
- Zrobisz mi herbaty?
- Nie wolisz kawy?
- Nie mogę. – Na moją odpowiedź Lane
popatrzył na mnie jak na kompletną idiotkę. – Tata powiedział, że nie mogę, bo
będę jeszcze bardziej narwana niż dotychczas. – Wzruszyłam ramionami.
- I nigdy nie piłaś kawy? – Kolejny
raz wzruszyłam barkami. – W takim razie, skoro przeżywasz ze mną wszystkie
pierwsze razy, zrobię ci kawę – oznajmił, a później wstawił wodę. Wyjął z
szafki nad zlewem dwa kubki z nagimi kobietami i wsypał do nich kawy. – Słodzisz?
- Nie. – Przytaknął. – Gabe, nie
masz innych kubków?
- Mamy tylko takie, Em.
- Rozumiem.
- Serio? – zapytał głupio, na co
pokiwałam ochoczo głową w górę i w dół.
- Och, tak. – Machnęłam lekceważąco
dłonią. – Jesteś pedofilem, studiujesz prawo i nie stać cię na normalne kubki.
- Przezabawne, maluchu – zachichotał
pod nosem i zalał wrzątkiem kawy. Odłożył czajnik, a potem wyjął z lodówki
mleko, którego nalał do jednego z kubków i podał go mi. – Żebyś była o pół
mniej narwana. – Gabe puścił mi oczko.
- Ha. Ha. Ha – powiedziałam z
wyczuwalnym sarkazmem.
- Pół na pół, maluchu pij śmiało.
- Palant. – Upiłam łyczka, a potem
kolejnego i tym oto sposobem wypiłam całość naraz.
-Masz rodzeństwo?
- Trzy siostry, a ty?
- Dwóch starszych braci, ale nasze
relacje ograniczają się jedynie do spędzania razem świąt.
- Pewnie jest ci smutno z tego
powodu, huh?
- Nie, moi bracia to kretyni. Jake
jest mi bardziej bliższy.
- Jesteś biseksualny? – Gabe
wybuchnął śmiechem i pokręcił głową z niedowierzaniem na boki.
- Co robisz jutro?
- Idę do szkoły, potem na
korepetycje z matematyki i do pracy – powiedziałam.
- Jeśli chcesz mogę pouczyć cię
matmy za darmo – zaproponował Gabe.
- Co chcesz w zamian, Lane? –
mruknęłam krzyżując ramiona na piersi i taksując go wzrokiem.
- Och, a więc najpierw mówisz: Och, Gabu! – jęknął naśladując mój głos
– a potem jedziesz po nazwisku? To
jest dopiero tupet, Em.
- Płacę za korepetycje do końca
miesiąca.
- Czyli od listopada będę cię uczył?
- Zastanowię się. – Gabe zmarszczył
brwi. – Nie wiem, czy dam radę się wypłacić za twoje lekcje.
- Wymyślę coś, Em, ale zgódź się.
- Zaraz trzecia, musisz mnie zawieść
do galerii, Gabe – poprosiłam, a Lane poszedł do swojej sypialni, z której
wrócił po chwili ubrany w szarą bluzę z kapturem. Odwrócił się do mnie tyłem,
dlatego bez zastanowienia wskoczyłam mu na plecy. Chłopak zgarnął z koszyczka,
który stał na blacie wyspy kuchennej klucze, a później poszedł w stronę
wyjścia, gdzie niezdarnie wsunął stopy w klapki, po czym wyszedł trzaskając
drzwiami. – Nie zamykasz?
- Po co?
- A jeśli ktoś cię okradnie?
- Widziałaś jak ten budynek wygląda
z zewnątrz, tak?
- To bez znaczenia. Powinieneś
zamykać drzwi na klucz, Gabu.
- Jezu – jęknął z braku
cierpliwości, po czym się wrócił i przekręcił kluczyk w zamku. – Zadowolona?
- Bardzo. – Cmoknęłam go w ucho
robiąc tak zwany dzwoneczek.
Gabe zbiegł po schodach, a potem
trzasnął drzwiami wejściowymi. Szedł przez chwilę wzdłuż ulicy aż wreszcie
skręcił w lewo i doszedł na parking. Otworzył kluczem czarny samochód i dopiero
mnie puścił.
- Niestety jeszcze nie mam fotelika
dla dzieci, maluchu – zaśmiał się pod nosem.
- Och, zaliczyłeś wpadkę, Gabu? –
zapytałam z wydętą wargą, a on od razu zaprzestał się śmiać.
- Z takich rzeczy nie żartuj, Em –
powiedział poważnie i przytrzymał dla mnie przednie drzwi, a kiedy wsiadłam to
je zamknął i wsiadł z drugiej strony. Uruchomił silnik i automatycznie zaczął
dudnić debilny heavy metal. Od razu musiałam ściszyć, bo rozsadzało mi bębenki.
– Co robisz?
- Słuchasz gówna, Gabe.
- Serio? – Wzruszyłam ramionami i
zaczęłam grzebać przy radiu, które w ostateczności zepsułam.
- Przepraszam – szepnęłam. – Pewnie
masz mnie już serdecznie dość, prawda?
- Nie, po prostu mam cholernego
kaca.
- Och, byłeś na imprezie?
- Byłem u kumpla i graliśmy w pokera
z jego młodszym bratem i nieźle popiłem.
- Czy ja cię denerwuję?
- Przestań.
Gabe zatrzymał samochód nieopodal
galerii, ale nim wyszłam złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego
niepewnie. Lane wyglądał na zmęczonego, o czym świadczyły worki pod oczami.
- Kiedy masz czas?
- W sobotę rano, bo popołudniu idę
do pracy. – Przytaknął.
- Wpadniesz?
- Jeśli chcesz.
- Cieszę się, Em – powiedział, po
czym pochylił się nieco i delikatnie musnął mój policzek. – To do soboty? –
Przytaknęłam, a później wyszłam.
Przeszłam przez ulicę i weszłam do
budynku centrum, gdzie na ławie siedziała już Kate i popijała sok
pomarańczowy. Kiedy mnie zobaczyła wstała i podała mi grejpfrutowy, za co
podziękowałam jej uśmiechem.
- Co u Rocky? – zapytałam głupio,
mimo że nigdy tego nie robiłam.
- Znakomicie – skłamałam.
- Chodźmy na te zakupy – mruknęła
zażenowana.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu i
kupowałyśmy rzeczy, których nie potrzebowałyśmy, ale było fajnie.
Lubiłam zakupy z Kate, bo zawsze
miałyśmy razem sporo zabawy. Kiedy przymierzałyśmy ciuchy zachowywałyśmy się
jakby korytarz między przymierzalniami był wybiegiem i chodziłyśmy jak modelki
strzelając przed dużym lustrem przeróżne pozy i robiąc sobie zdjęcia, które Kate
wstawiała na swojego Instagrama. Zakupy z
Kate rządzą!
Do domu wróciłyśmy po siódmej, ale o
dziwo tata nie krzyczał, ponieważ „cały dzień spędziłam z siostrą”. Cieszyłam
się, że Kate mnie kryła… zresztą, nawet gdyby coś powiedziała to wsypałaby też
samą siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz