czwartek, 26 marca 2020

1.3. Mustang Kids

 
Emily

7.10.2015r.
Kochany, pamiętniku
Nie pisałam od kilku dni, ale mam usprawiedliwienie! Przez ten weekend tak wiele się wydarzyło…
W piątkowe południe chciałam cię spalić, bo przez ciebie zostałam publicznie ośmieszona. Jane (siostra Alexa) cię wykradła i przeczytała wpisy o Alexie przed połową szkoły, która zaczęła się ze mnie naśmiewać, więc uciekłam ze szkoły. Nie poszłam też do pracy tylko włóczyłam się bez celu po Seattle aż wreszcie trafiłam do baru, gdzie poznałam Gabe’ a.
Gabe jest przystojny, zabawny, opiekuńczy, wysoki i mądry, bo studiuje prawo, ale ma jeden defekt. Wadę, która mimo wszystkich zalet plasuje go w czołówce dupków. Gabe łamie dziewczynom serca, ale wiesz co? Naprawdę go lubię, mimo jego dupkowatej natury. Jest… miły i chce mnie nauczyć jak zostać łamaczką męskich serc. Wiesz, kim jeszcze jest Gabe? Moim pierwszym i wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale cieszę się, że to on mnie rozdziewiczył, a nie ktoś inny. Gabe jest świetny i naprawdę potrafi przepraszać, ale mamy umowę. Nie mogę się w nim zakochać. Mam go kochać oczami, a nie sercem, bo jeśli pokocham go sercem, to moje serce zostanie złamane, a Gabe tego nie chce. Kazał mi obiecać, że się w nim nie zakocham, dlatego to zrobiłam.
W sobotę przyjechali dziadkowie z Kanady! Nawet nie wiesz, jak bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Nie widziałam babci i dziadka od wieków! Niestety wyjechali w rano, ponieważ w niedzielę bardzo pokłócili się z tatą, gdy byłam na zakupach z Kate. Jest mi z tego powodu naprawdę przykro, wiesz? Tęsknię za nimi i bardzo chciałabym, żeby mieszkali bliżej.
W niedzielę po mszy poszłam do Gabe’ a. Poznałam jego współlokatora, który jest również jego przyjacielem. Jake też jest przystojny, ale jest przeciwny mojej znajomości z Gabe’ m, bo twierdzi, że mnie skrzywdzi, a w najlepszym wypadku ja złamię serce Gabe’ a, ale wiem, że nie mogłabym tego zrobić. Lubię Gabe’ a, to mój kolega i nigdy umyślnie bym go nie skrzywdziła. Gabe pokłócił się z Jake’ m, a on wyszedł z trzaskiem drzwi. Gabe zabrał mnie do sypialni i tam zaczęliśmy się kochać. Bałam się, ale Gabe obiecał być delikatny i prawie mu się to udało. Potem wzięliśmy razem kąpiel i Gabe zrobił nam na śniadanie gofry, które były pyszne. Pierwszy raz w życiu piłam też kawę – pół na pół (pół szklanki wody na pół szklanki mleka), „żebym była o połowę mniej narwana”. O trzeciej Gabe odwiózł mnie do galerii, gdzie poszłam razem z Kate na zakupy i…
- Emily. – Usłyszałam głos nauczyciela, dlatego szybko zamknęłam pamiętnik i schowałam go pod książkę z matematyki.
- Tak?

- Jaki jest wynik w czwartym zadaniu? – W czwartym zadaniu?! Ja nawet nie zrobiłam pierwszego!
Jas kopnęła mnie pod ławką, a później dyskretnie podsunęła swój zeszyt w moją stronę.
- X jest równe minus cztery, a Y to pierwiastek z dwóch – przeczytałam niepewnie patrząc na pana Robina.
- Dobrze. – Odetchnęłam z ulgą. – Chodź, rozwiążesz to zadanie – oznajmił, a ja wyszczerzyłam oczy. – Chodź, Emily nie mamy całego dnia. – Powoli skinęłam, a później wstałam i przesunęłam zeszyt Jas, który miałam zamiar wziąć ze sobą. – Zostaw zeszyt, działanie jest już zapisane.
- Och, yhm… no tak – mruknęłam przerażona i ostatecznie podeszłam do tablicy bez niczego.
Stałam przed białym prostokątem z pisakiem w dłoni i szukałam w głowie jakiegoś pomysłu. Próbowałam przypomnieć sobie jak rozwiązywałam te zadania z Gregory’ m, ale nie potrafiłam. Miałam pustkę w głowie.
- Emily, potrafisz to rozwiązać? – Spojrzałam błagalnie na pana Robina, którego twarz nie wyrażała nic. Nienawidzę go. Nienawidzę matematyki.
- Niestety nie. Rozwiązałam to przez przypadek i…
- Przez przypadek pisałaś w zeszycie Jasmine? – Poczułam pieczenie na policzkach, a cała klasa buchnęła śmiechem. Wszyscy oprócz Jas. – To już twoja piąta jedynka, a dopiero zaczął się rok szkolny.
- Wiem przecież – mruknęłam obejmując się ramionami i patrząc w podłogę.
- Siadaj na miejsce. – Posłusznie ruszyłam w stronę ławki. Usiadłam na swoim krześle i przeprosiłam Jas za tę sytuację, ale ona tylko posłała mi lekki uśmiech, który świadczył o tym, że nie była zła.
Jasmine Thomson była jedną z najmądrzejszych dziewczyn w szkole i moją najlepszą przyjaciółką, z którą znałam się od przedszkola. Jas była wyższą ode mnie brunetką, której włosy sięgały za łopatki. Miała brązowe oczy i oliwkową karnację (jak Gabe). Mój tata jej nie lubił, ale powodem było oczywiście coś, na co wpływu nie miała Jas. Powodem niechęci mojego ojca do Thomson był rozwód jej rodziców – mój tata twierdził, że rozwód nie jest zgodny z kościołem, czy coś w ten deseń. Jas za wszelką cenę próbowała przypodobać się mojemu ojcu, ale z marnym skutkiem. Moja przyjaciółka grała również w szkolnej reprezentacji piłki nożnej, tak jak ja, ale mnie to wcale nie kręciło – poszłam na kwalifikacje razem z Jas i jakimś dziwnym trafem zostałam bramkarką.
Po matematyce poszłyśmy na lunch, gdzie dołączył do nas Nathan.
Nate Samuels, tak jak ja i Jas miał szesnaście lat, i jego też znałam z przedszkola. Był moim najlepszym przyjacielem i początkującym hakerem. Marzył o tym, żeby włamać się do NASA, co jest totalną głupotą, ale Jas mówi, że i tak nie da rady tego dokonać. Nathan zawsze wyróżniał się z tłumu, bo miał nie tylko rude włosy, piegi na nosie i policzkach, ale również nosił najbardziej dziwaczne koszulki w szkole.
Tak, więc oto my: Trzej Muszkieterowie – blondynka, która jest gnębiona przez głupią Jane, Jas, która jest we wszystkim najlepsza i rudzielec, który jest typowym nerdem.
- Ems, jak się trzymasz? – zapytał Nate i podał mi swoje jabłko.
- Jakoś. – Wzruszyłam ramionami.
- Wyszłaś ze szkoły tak nagle i…
- Emily? – Uniosłam głowę znad tacki z jedzeniem i spojrzałam na Nate’ a, ale szybko pożałowałam.
Za Nathanem stał nikt inny jak Alex Dawson – siedemnastoletni szatyn o piwnych oczach. Jeden z najprzystojniejszych chłopców w mojej szkole i napastnik w męskiej drużynie piłki nożnej. Syn jednego z przedsiębiorców i Pan Popularny. Starszy brat tej suki Jane i drugi najlepszy uczeń w szkole (jest na równi z Jas w wynikach naukowych).
- Możemy pogadać? – zapytał swoim dziecinnym, ale uroczym głosem i popatrzył na mnie w tak piękny sposób… Niestety nie mogłam. Nie chciałam z nim rozmawiać, dlatego pokiwałam przecząco głową. – Wiem, że Jane zachowała się źle i chciałbym cię za to przeprosić, dlatego…
- Niczego od ciebie nie chcę, Alex – oznajmiłam. – Myślę, że powinieneś pójść, bo Jane cię szuka.
- Umów się ze mną.
- Nie.
- Ale… – Po stołówce rozległ się dzwonek mojego telefonu, dlatego pośpiesznie wyjęłam go z torby. Na wyświetlaczu było zdjęcie Gabe z nagim torsem, to też odebrałam.
- Cześć – mruknęłam.
- Co to za paskudny humorek, maluchu? – zapytał tym swoim radosnym tonem. – Stało się coś?
- Leżę z matmą, Gabe – westchnęłam.
- Przecież bierzesz korepetycje, musisz coś umieć, Em.
- Nie będę z tobą teraz o tym rozmawiać – powiedziałam i zaczęłam się bawić frytką.
- Weź w sobotę ze sobą książki, zobaczę co da się zrobić. – Nawet nie odpowiedziałam. – Em, jesteś tam jeszcze?
- No.
- Pomogę ci, masz moje słowo.
- Dziękuję.
- Muszę lecieć na wykłady, maluchu.
- Okay.
- Masz dziś te korepetycje?
- Mhm, o trzeciej w centrum, a co?
- Nic, Em. Przeżyj dziś – zaśmiał się pod nosem, a ja nie byłam w stanie dłużej się smucić i też zachichotałam. – Do później.
- Na razie. – Rozłączyłam się, a później ułożyłam telefon na blacie. Natrafiłam na dziwne spojrzenia moich przyjaciół i Alexa, który o dziwno nadal stał obok Nate’ a. – O co chodzi?
- Kim jest Gabe?
- Będzie mnie uczył matmy, bo Gregory się nie sprawdza – wyjaśniłam naginając nieco prawdę. – Czemu mnie przesłuchujesz, Jas?
- Tylko pytam.
- Emily…
- Alex! – I znowu bezczelnie mu przerwano, ale tym razem była to Jane.
Jane chodziła niestety do naszej klasy. Była w grupie tych popularnych i była tępa jak but. Była wysoką, chudą i wylansowaną szatynką o zielonych oczach. Włosy sięgały jej do ramion i były proste. Zwykle ubierała się jak typowa dziwka, ale chłopcom się to przecież podobało.
- Co robisz? – warknęła krzyżując ramiona pod swoimi dość dużymi piersiami.
- Możesz wrócić do swoich koleżanek? – zapytał z wyraźną irytacją jej brat. – Chcę pogadać z Emily.
- Po co?
- Zachowałaś się jak skończona suka, Jane! – zawołał Alex, a na stołówce zapanowała cisza. – Nie powinnaś była czytać pamiętnika Emily. Poza tym co w tym złego, że jej się podobam, huh? – I teraz właśnie druga część szkoły się dowiedziała. Brawo, Alex! – Emily przynajmniej nie zachowuje się jak desperatka w porównaniu z twoimi przyjaciółeczkami, które są na marginesie żałosne.
Nie wytrzymałam dłużej tej pseudo kłótni, dlatego wstałam, zabrałam swoją torbę i telefon, a później poszłam w stronę klasy od biologii. Przez dłuższą chwilę siedziałam pod salą i słuchałam muzyki, ale przeszkodził mi SMS od Gabe’ a.
Od: Gabe Lane
Bon Jovi - Have a Nice Day
Wpisałam w YouTube, a później odsłuchałam.
Do: Gabe Lane
Czy ty nie miałeś mieć wykładów?
Ps. MKTO - Thank You
Od: Gabe Lane
Daj spokój… Facet tak przynudza, że zaraz zasnę
A tą piosenką poprawiłaś mi humor
Do: Gabe Lane
Coś się stało?
Od: Gabe Lane
Skąd wiesz?! Xdd
Do: Gabe Lane
-,-‘ nie mam kasy na kącie na takie głupoty, pedofilu
Od: Gabe Lane
Messenger?
Gabe Lane: Wykupiłaś internert, prawda?
Emily Reed: Palant
Czy chcesz zmienić nazwę użytkownika?
Nazwa została zmieniona.
Pedofil: Od razu palant pff
Pedofil: Serio, Em? -.-
Emily Reed: Dlaczego nie?
Pedofil zmienił twoją nazwę użytkownika.
Pedofil: Sama się o to prosiłaś
Maluch: To jest głupie, Gabe. Śmiejesz się z mojego wzrostu
Pedofil: *z wieku
Maluch: (^)_(*-*)_(^)
Pedofil: Co masz na sobie?
Maluch: Jestem w szkole, Gabe i właśnie mam biologię
Szybko odpisałam i weszłam do klasy za nauczycielką i resztą uczniów. Usiadłam w mojej ławce, na samym końcu, a przede mną usiadła Jas.
- Wszystko gra? – zapytała odwracając się do mnie. – Ktoś ci się dobija na skrzynkę. – Jasmine kiwnęła głową na mój telefon, dlatego szybko za niego złapałam.
Pedofil: Emmmmm
Pedofil: Maluchu, nie daj się prosić
Pedofil: Powiedz, co masz na sobie, a ja w sobotę zrobię ci dobrze ustami
Maluch: 1. Dziś nie zamoczysz
Maluch: 2. Jestem ubrana w normalne ubrania, bo jestem w SZKOLE
Maluch: 3. Czemu zawsze używasz tych samych argumentów?
Pedofil: Bo lubię kiedy krzyczysz: Och, Gabu
Pedofil: Jakie ubrania?
Maluch: Fajne pff
Pedofil: Emmmmmm jaki kolor majteczek masz na sobie?
Maluch: Gabe, ogarnij się! Masz słuchać na wykładach, a nie robić sobie dobrze
Pedofil: Przeleciałem cię dwa razy, a ty już jesteś zbyt pyskata, ale to mnie kręci, Em
Maluch: Pyskata może być dziwka. Ja jestem wygadana :P
Pedofil: Avril Lavigne - Bad Girl (ft. Marilyn Manson) 
Maluch: Palant
Pedofil: Na pewno nie dasz dziś rady do mnie wpaść? ^^
Maluch: Sobota, Gabe
Pedofil: Ranisz moje serce… Co masz na sobie, Em?
Maluch: Skarpetki
Pedofil: Mrr skarpetki rawr
Maluch: Muszę robić notatkę. Nie pisz do mnie, Gabu
Pedofil: Okay ;p
Zablokowałam ekran, a potem skupiłam się na zajęciach.  
Do końca lekcji nie pisałam już z Gabe’ m, a kiedy skończyły się zajęcia poszłam razem z Jas do galerii, ponieważ ona też zaczynała pracę.
Pracowałyśmy razem w Świecie Koktajli i to było fajne, bo co może być lepszego od pracy z najlepszą przyjaciółką? Poza tym nasza praca nie była trudna, ponieważ wystarczyło wrzucić owoce i jogurt do blendera, a potem przelać wszystko do plastikowego kubeczka – cała filozofia, a była z tego niezła wypłata. Zarówno Jas, tak jak ja pracowała cztery dni w tygodniu po cztery do pięciu godzin, a w soboty osiem. Naprawdę lubiłam tę pracę.
W centrum byłyśmy punktualnie o trzeciej. Jasmine od razu poszła się przebrać, a ja usiadłam przy jednym ze stolików, żeby poczekać na Gregory’ go, który miał mi wytłumaczyć jak rozwiązywać te zadania z kosmosu. Greg jak zwykle się spóźniał, a kiedy już przychodził to od razu szedł do Jas, żeby zrobiła mu napój. Dziś poprosił o smak kiwi i jego koktajl wyglądał, jakby ktoś zjadł i zwrócił.
- Cześć, Emily – powiedział siadając naprzeciwko mnie, ale nie obdarzyłam go nawet sztucznym uśmieszkiem. – Wszystko gra?
- Dostałam jedynkę z matmy – odparłam powoli. – Miałeś mnie tego nauczyć, a tym czasem gówno potrafię zrobić przy tej tablicy i…!
- Maluchu, nie tak nerwowo. – Usłyszałam przy swoim lewym uchu, a potem obok mnie usiadł Gabe. – To ty ją uczysz? – rzucił zdezorientowany w stronę Grega.
- Lane, co do cholery tu robisz? – mruknął zażenowany Gregory, a ja poczułam, że obaj wciągają mnie do równoległego świata.
- Och, to banalne. – Machnął lekceważąco dłonią w powietrzu. – Mam przerwę w zajęciach i przyszedłem zobaczyć, kto nie potrafi niczego nauczyć Em – uśmiechnął się chytrze. – Maluchu, on nie potrafi nic z matmy – powiedział w moją stronę.
- O czym ty pieprzysz? – mruknęłam pod nosem.
- Jak to o czym? – zdziwił się. – Greg od zawsze miał poprawki z matmy i zaliczał ledwo na dwa, a teraz… On nie chodzi na zajęcia z matmy.
- To jakiś kiepski żart, tak? – parsknęłam nerwowym śmiechem, ale Gregory nawet nie raczył mnie odpowiedzią. Siedział tylko i mordował Gabe’ a wzrokiem. – Płaciłam ci za nic?! – wrzasnęłam i dopiero teraz popatrzył na mnie. – Jesteś totalnym idiotą, Greg! – Bez zastanowienia chwyciłam za jego koktajl i chlusnęłam mu w twarz, i na te idealnie ułożone włosy.
- To nie było niewinne, Em – zaśmiał się Gabe, ale jego też zmroziłam spojrzeniem. – Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
- Leżę z matmy, Gabe – westchnęłam i oparłam policzek o jego biceps. Gabe przez chwilę siedział nieruchomy, a potem zaczął gładzić dłonią mój policzek. – Koleś mnie obleje i nie zdam.
- Powiedziałem, że ci pomogę, Em – przypomniał. – Chodź, postawię ci koktajl. – Ruszył ramieniem, a potem oboje wstaliśmy i Gabe chwycił mnie za rękę.

Podeszliśmy do lady, za którą stała Jas i przyglądała się Gabe’ owi niczym zaczarowana, a jego najwyraźniej ta sytuacja bawiła, bo cały czas się szczerzył jakby wygrał na loterii.
- C – co p – ppodać? – wyjąkała, na co wywróciłam oczami.
- Em? – zapytał spoglądając na mnie.
- Pracuję tu, Gabe i mam koktajle za darmo. – Wzruszyłam ramionami.
- Woah, i mówisz mi to dopiero teraz? Wczoraj przepłaciłem tutaj czterdzieści dolców, a ty mówisz, że tu pracujesz? – zapytał z wyrzutem.
- Nie pytałeś, gdzie pracuję, pedofilu. – Wytknęłam mu język.
- Dobra, odpuść – westchnął, po czym cmoknął mnie w skroń. – Czyli ty stawiasz, słodko – pisnął niczym mała dziewczynka. – Poproszę jagodowy.
- Truskawkowy jest lepszy – powiedziała nieśmiało Jas.
- Jestem uczulony – wyjawił wzruszając barkami. – Em?
- Grejpfrutowy.
- To jest kwaśne – wtrącił dziewiętnastolatek. – Może malinka? – Uniósł brwi, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek.
- Jestem uczulona.
- Zalewasz.
- Naprawdę jest uczulona – poparła mnie Jas. – Emily uwielbia grejpfruty. – Chwilę potem wrzuciła do blendera jagody, jogurt, mleko, miód i kilka listków mięty. Następnie zajęła się moim, na który składał się grejpfrut, arbuz i kilka kostek lodu. – Smacznego.
- Dzięki, Jas. – Jasmine puściła mi oczko, a potem zajęła się przygotowaniem zamówień dla innych klientów.
Ignorując Gabe’ a usiadłam na wysokim krześle barowym i zaczęłam bawić się słomką.
- Sądzę, że powinnaś napić się czegoś mocniejszego. – Usłyszałam przy uchu, a następnie Gabe usiadł obok mnie. – Skosztuj. – Podsunął mi pod nos swój koktajl, a w zamian zabrał mój. – Mhm, całkiem dobry – pochwalił, dlatego, żeby było sprawiedliwie też upiłam trochę jego napoju. – Co myślisz?
- Wolę swój, dlatego oddawaj – powiedziałam i pokazałam palcem wskazującym, aby mi oddał mój koktajl.
- Em, naprawdę wolę twój.
- Mi twój nie smakuje.
- Wynagrodzę ci to – zaćwierkał, dlatego kolejny raz wywróciłam oczami. – No, Em proszę. – Pokiwałam głową na boki. – Maluchu – jęknął błagalnie i wydął dolną wargę.
- Gabe, mam młodszą siostrę i to na mnie nie działa – oznajmiłam poważnie.
- Siostra cię nie przeleci, a ja tak.
- Może pochwal się tym na Facebooku albo na Twitterze, że przeleciałeś szesnastolatkę – warknęłam rozjuszona, ale po prostu nie miałam dziś siły na jego durne żarty. Miałam doła.
- Wyluzuj, okay? – mruknął zdenerwowany.
- Jak do cholery? – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. – Robisz sobie jaja, kiedy ja nie mam ochoty na żarty.
- Martwisz się tą matematyką?
- A jak myślisz, Gabu? – zapytałam już łagodniejszym tonem i oparłam policzek na ladzie. Patrzyłam bez celu na profil Gabe’ a, który nadal popijał mój koktajl.
- Myślę – siorbnął głośno – że będziesz miała na koniec z matmy cztery. – Parsknęłam śmiechem. – No co? Nie wierzysz we mnie?
- Nie wierzę w samą siebie.

- Jesteś świetna – szepnął i dotknął dłonią wewnętrznej strony mojego uda. – I wiesz o tym.
- Więc co proponujesz? Mam rozłożyć nogi przed tym starym oblechem?
- To byłaby już pedofilia – wytknął. – Masz tutaj zeszyt? – Skinęłam, a później wyjęłam z torby zeszyt i książkę, bo Gabe miał już swój ołówek w dłoni. – Przecież to jest łatwe.
- Palant – odkaszlnęłam, a Lane zmroził mnie spojrzeniem.
- Musisz zmienić znaki, kiedy masz na przykład w obu dwa iksy i wyjdzie z tego zero, potem zostanie ci minus trzy igrek równa się minus dwadzieścia jeden – mówił i od razu mi wszystko rozpisywał. Gabe był leworęczny. – Teraz dzielisz, czyli równa się siedem. Następnie liczysz deltę, a potem pierwiastek i pe i ku. Cała filozofia, Em.
- Jestem tępa, prawda?
- Urocza – poprawił. – Nie zakochuj się we mnie, Maluchu – dodał po dłuższej chwili ciszy.
- Przecież obiecałam.