sobota, 14 marca 2020

1. 1. Kill Em With Kindness

Emily 

Obudził mnie tępy ból głowy, któremu towarzyszył również ból całego cała, a głównie... Wstałam pośpiesznie, ale to też był błąd, bo ledwie potrafiłam utrzymać równowagę. Byłam też naga. W panice zaczęłam szukać, czegoś co mogłabym włożyć.
Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w swoim domu, a to sprawiło, że zaczęłam się bać. Najgorsza była chyba jednak świadomość, że niczego nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru oprócz poznania Gabe' a.
Chwyciłam leżącą na szarych panelach koszulkę Nirvany i szybko ją włożyłam. Na całe szczęście t-shirt był długi i zasłaniał mi tyłek. Niepewnie wyszłam z dużej sypialni i poszłam... Poszłam za piosenką Seleny Gomez Kill Em With Kindess, która leciała z radia.
Trafiłam do średnich rozmiarów i nowocześnie urządzonej kuchni...
- Zrobiłem ci kawy, maluchu – oznajmił obnażony wysoki mulat, który stał do mnie odwrócony plecami. – Jak się czujesz? – Odwrócił się do mnie przodem, a na jego ustach błąkał się leniwy uśmiech, którym mnie obdarzył.
- Co się wydarzyło? – wyszeptałam niepewnie, bo już w tej chwili zdałam sobie sprawę, że odpowiedź mi się nie spodoba.
- Spełniłem twoją prośbę. – Zmarszczyłam brwi. Prosiłam go o coś? – Rozdziewiczyłem cię, Emily.
- Ty... co? – zapytałam, bo nie dowierzałam. – Mam tylko szesnaście lat! – zawołałam przerażona. – Wiesz, co najlepszego zrobiłeś?!
- Spełniłem twoje marzenie o nie byciu dziewicą? – zasugerował z głupim uśmieszkiem.
- Popełniłeś przestępstwo!
- Właściwie, to wcale nie.
- Wiesz, o czym mówisz?!
- Studiuję prawo. – Mam ochotę krzyczeć!
- I gwałcisz nieletnich?!
- Sama nalegałaś – zaznaczył podając mi kubek z kawą, który niepewnie chwyciłam. – Po piątej kolejce zaczęłaś majstrować przy moim rozporku. – Wzruszył ramionami i upił swojej kawy. – Poza tym postanowiłem ci pomóc.
- O czym ty znowu mówisz? – jęknęłam błagalnie i walczyłam, żeby się nie rozpłakać.
- O tej suce, która przeczytała twój pamiętnik.
- Skąd...
- Powiedziałaś mi, maluchu – wyznał, a potem pomógł mi usiąść. – Boli cię tam? – Policzki zaczęły mnie piec. – Hej, Emily – powiedział łagodnie, po czym złapał mnie za dłoń – nie musisz się wstydzić to normalny stan rzeczy, a ja się po prostu martwię, bo zdążyłem cię polubić.
- Gabe, o jakiej pomocy mówiłeś? – zapytałam nieśmiało nawet nie patrząc mu w oczy.
- Zrobię z ciebie łamaczkę serc.
- Nie rozumiem.
- Ten cały Alex będzie żałował, że cię nie chciał, a ja zajmę się jego siostrzyczką.
- Nawet mnie nie znasz – przypomniałam.
- Poznam, maluchu – wyznał. – Nauczę cię wszystkiego, co sam potrafię, ale musisz się słuchać.
- Okay? – oznajmiłam niepewnie, a Gabe uśmiechnął się triumfalnie.
- Wstań – rozkazał, dlatego posłusznie zrobiłam to, o co prosił. Gabe momentalnie chwycił za moje pośladki i uniósł sadzając na blacie. – Podobam ci się?
- Ale ja cię nie znam – zaprzeczyłam szybko.
- Chodzi mi o wygląd.
- Jesteś atrakcyjny. – Wzruszyłam ramionami.
- I tak ma pozostać – zaznaczył chwytając za mój podbródek. – Podobam ci się, bo jestem przystojny i tylko dlatego, rozumiesz? – Pokiwałam przecząco głową. – Cholera, to chyba będzie znacznie trudniejsze niż myślałem – westchnął, a potem rozszerzył moje nogi i stanął pomiędzy nimi. – Jest kilka zasad.
- Jakich zasad? – zapytałam głupio.
- Dokładnie cztery. Po pierwsze: Masz się bawić, ale zawsze musisz zwiać jako pierwsza. – Zmarszczyłam brwi. – Po drugie: Nie przywiązuj się. Stosuj zasadę Trzech Zet.
- Co takiego? – buchnęłam śmiechem, ale Gabe nie podzielał mojego poczucia humoru.
- Zdobądź, zalicz, zapomnij – wyjaśnił oblizując dolną wargę. – Po trzecie: Bądź niewinna. Buziak na pożegnanie w policzek, zagryzienie wargi i spuszczenie głowy z delikatnym uśmieszkiem zanim zatrzaśniesz mu drzwi przed nosem. Ostatnia zasada mówi, żebyś kochała oczami, a nie sercem. Ta zasada jest niczym mantra powtarzaj ją sobie codziennie, Emily. Jeśli pokochasz kogoś sercem... Twoje serce zostanie złamane, a tego nie chcemy. – Pogładził moje nagie uda, po czym przesunął dłońmi nieco wyżej. – Masz jakieś pytania?
- Ktoś złamał ci serce? – zapytałam nieśmiało i odważyłam się nie spuszczać wzroku z przystojnej twarzy Gabe' a.
- Nie, maluchu.
- Więc dlaczego sam łamiesz serca?
- Lepiej jak zrobię to ja niż ktoś złamie serce mi. – Wzruszył ramionami. – Lepiej też obierz tę drogę – wymruczał w moją szyję, a chwilę później poczułam na skórze jego wilgotne wargi. – Zaczniemy już dziś. Przyjdziesz wieczorem – zarządził, a potem jego dłoń przejechała po moim kroczu. Bolało mnie tam nadal, dlatego syknęłam. – Będę delikatny i użyję ust.
- Gabe – mój głos zadrżał – ja dziś nie mogę. Mam obowiązkową kolację rodzinną, bo moi dziadkowie przyjeżdżają w odwiedziny.
- Jutro.
- Muszę...
- To nie była propozycja, Emily. Masz być u mnie jutro rano. – Gabe bez ceremonialnie przejechał dłonią po moim kroczu, dlatego chwyciłam za jego dłoń, żeby przestał. – Chodź do sypialni, spróbuję cię przeprosić za wczoraj. Trochę mnie poniosło – wyznał gładząc kciukiem mój policzek, a kiedy się nie ruszyłam oplótł moje nogi wokół swojego pasa, po czym chwycił za moje pośladki i zaniósł do pokoju, w którym się obudziłam.
Ostrożnie położył mnie na materacu, na którym była czerwona plama. Szybko podciągnęłam się i oparłam plecy o ramę łóżka przyciągając kolana pod klatkę piersiową.
- To całkiem normalne, Em – powiedział Gabe, a potem chwycił za moje kostki i przyciągnął bliżej siebie. Leżałam pod nim w bezruchu, a on powoli podciągnął koszulkę, którą miałam na sobie, by w ostateczności ją zdjąć. – Masz zajebiste cycki – pochwalił zanim pochylił się nad moją klatką piersiową i nim zaczął zasysać mój sutek. Wstrzymałam oddech. To było tak bardzo... dziwne nowe i przyjemne, dlatego zagryzłam dolną wargę. – Spodoba ci się, Emily. Masz moje słowo. – Po tych słowach zaczął swoją grę.
Lewą ręką ścisnął za moją prawą pierś, a ustami pieścił przez chwilę drugą, żeby ostatecznie zassać skórę niedaleko sutka. Piekło, ale nie byłam w stanie się na tym skupić, bo Gabe obcałowywał teraz mój mostek aż wreszcie dotarł do pępka. Ręką, którą trzymał na mojej piersi chwycił pod kolanem moją nogę, którą zgiął, natomiast drugą trzymał na moich pachwinach. Językiem przez chwilę kręcił kółeczka w moim pępku, ale szybko przestał i spojrzał na mnie z uśmieszkiem cwaniaczka.
- Tym razem to będzie bardziej przyjemne, maluchu – wychrypiał i pochylił się nad moim kroczem.
Najpierw obcałował wewnętrzne strony moich ud, by wreszcie dotrzeć... tam. Wstrzymałam oddech. Drżałam za każdym razem, kiedy jego język wykonywał nawet najmniejszy ruch. Czułam przyjemność, tak jak mówił Gabe.
- Och – westchnęłam, kiedy poczułam, że już dłużej nie wytrzymam. – Gabe – jęknęłam wypychając instynktownie biodra ku niemu.
- Dojdź, Em – powiedział pocierając moją łechtaczkę nosem, a potem znowu użył języka.
- Gabu – wyjęczałam wbijając paznokcie w pościel. Czułam jak moje mięśnie tam na dole się zaciskają.
- Jesteś cholernie dobra – powiedział oblizując usta. – Chyba częściej będę ci robił minety. – Zarumieniłam się. – Wybaczysz mi teraz? – Niepewnie przytaknęłam, a brunet z cwanym uśmieszkiem cmoknął mnie w nos. – Świntuszyłaś kiedyś?
- Gabe – upomniałam, dlatego zaczął chichotać pod nosem. – Dlaczego mnie zawstydzasz?
- Sam nie wiem, lubię to – oznajmił. – Zdążysz się przyzwyczaić, maluchu.
- Ile masz lat?
- Dziewiętnaście.
- Czyli masz dziewiętnaście lat, łamiesz dziewczyną serca, wykorzystujesz nieletnie i studiujesz prawo? – zapytałam. Gabe przez chwilę mi się przyglądał, aż wreszcie wzruszył ramionami.
- Ty jesteś moją pierwszą nieletnią.
- Powinnam czuć się dumna?
- Jak naj... – Gabe nie był w stanie dokończyć, ponieważ przerwała mu piosenka We don't talk anymore, którą mam ustawioną jako dzwonek telefonu. Pośpiesznie szukałam komórki, którą ostatecznie podał mi Gabe, po czym odebrałam.
- Cześć, tato – powiedziałam do słuchawki.
- O której będziesz w domu? – zapytał o dziwo bardzo spokojnie.
- Za niedługo.
- Chciałbym ci przypomnieć, że dom Jasmine to nie hotel, a ty masz własny pokój i łóżko. – Co?! – Wracaj szybko, pojedziesz z Monique po dziadków na lotnisko.
- Dobrze, już wychodzę od Jas – skłamałam, a potem się rozłączyłam.
- Od Gabe' a – zaśmiał się brunet. – Daj telefon. – Posłusznie podałam mu komórkę, a on wpisał swój numer i zrobił sobie selfie. Następnie złapał za swój Iphone i zrobił zdjęcie mi, by ostatecznie puścić sobie sygnał z mojego smartphone' a. – Odwieźć cię?
- Poradzę sobie – oznajmiłam zagryzając dolną wargę, po czym wstałam i zaczęłam się ubierać. Najpierw odnalazłam swój stanik, a potem sweterek i legginsy, ale nigdzie nie mogłam odszukać majtek.
- Proszę. – Gabe podał mi parę czarnych slipów z białą gumką i napisem CK.
- Dzięki. – Zarumieniłam się, ale szybko się ubrałam. – Gabe, mogę skorzystać z łazienki?
- Pewnie, jest na korytarzu. Drzwi naprzeciwko. – Przytaknęłam, a potem poszłam według instrukcji.
Łazienka Gabe' a była duża i utrzymana w barwach czarnych i szarych. Kafelki, którymi wyłożona była podłoga połyskiwały na czarno, a te na ścianach były matowe w kolorze szarym. Po lewej stronie była umywalka i spore lustro bez ramy. Na środku stała pojemna biała wanna, a w prawym rogu prysznic. Toaleta była za drzwiami.
Podeszłam do umywalki z bez zastanowienia złapałam za grzebień, którym starałam się rozczesać moje potargane blond włosy. Po chwili jednak zrezygnowałam i spięłam tę szopę w koka.
Kiedy wróciłam do sypialni, Gabe zdążył już przebrać pościel.
- Do widzenia – pożegnałam się łapiąc za komórkę i torbę leżącą przy drzwiach.
- Do jutra – powiedział, po czym ucałował moje czoło. – Och, i Em – odwróciłam się zanim opuściłam jego pokój – twoje buty są w przedpokoju. – Przytaknęłam, a potem już ostatecznie opuściłam mieszkanie Gabe wcześniej oczywiście ubierając buty.
Na schodach minęłam się z jakimś przystojnym facetem, który z taksował mnie spojrzeniem od góry do dołu. Wyszłam z budynku, a potem poszłam na metro, którym dojechałam blisko mojego domu.
Odcinek ze stacji do domu pokonałam w piętnaście minut. Przez całą drogę miałam w głowie Gabe' a i wszystko, co się z nim wiązało – jego obietnica, że zrobi ze mnie łamaczkę męskich serc, to jak „przeprosił"...
Na samą myśl, że nie jestem już dziewicą czuję się dziwnie inaczej. Jestem już kobietą.
Weszłam do domu najciszej jak tylko potrafiłam, ale i tak wpadłam na mojego ojca, który nie szczędził sobie uwag na temat mojego niezapowiedzianego nocowania u Jas. Gdyby tylko widział, że zamiast być u mojej przyjaciółki, rozłożyłam nogi przez nieznajomym i to w dodatku starszym chłopakiem...
- Emily, jedziesz ze mną po dziadków? – zapytała moja starsza siostra.
Monique miała osiemnaście lat i była wyższą ode mnie szatynką o piwnych oczach. Mon była prześliczną dziewczyną o szczupłej budowie ciała. Dziś była ubrała czarne rajstopy, krótką spódniczkę w szkocką kratę, która sięgała jej do połowy uda oraz obcisłą bluzkę w kolorze zgnitej zieleni i rękawem trzy czwarte, a na nogach miała botki na obcasie. Monique zwykle upinała włosy w wysoki kucyk i dziś nie było wyjątku. Dodatkowo wytuszowała mocniej rzęsy i użyła eyelinera. W tym roku Mon rozpoczęła studia medyczne na UW, ale mieszka w domu, a nie w akademiku.
- Oczywiście, że pojedzie – odpowiedział za mnie Ben.
Benjamin Reed był czterdziestopięcioletnim szatynem o piwnych oczach. Z zawodu był pastorem, mimo iż ukończył medycynę. Był wzrostu Monique, ale ona była nie tylko do niego podobna z wyglądu i charakteru, była jego oczkiem w głowie.
- W takim razie, chodź – oznajmiła łapiąc mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę wyjścia. Wepchnęła mnie do swojego czerwonego Citroena C4, a potem sama usiadła za kierownicą. Uruchomiła silnik i spokojnie wyjechała z podjazdu. Z radia leciały same smutne piosenki, ale Mon słuchała tylko takich. – Naprawdę byłaś wczoraj u Jasmine? – Pokiwałam pionowo głową. – Wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim, prawda? – A ty od razu pobiegniesz do taty i naskarżysz, prawda?
- Sugerujesz, że kłamię?
- Nie, oczywiście, że nie, Emily, ale nie mówisz mi całej prawdy. – Wywróciłam oczami.
Nie chcąc wdawać się w tę bezsensowną dyskusję wyjęłam z torby telefon i podłączyłam do niego słuchawki. Włączyłam moją playlistę oraz losową kolejność utworów. Pierwszym z nich był kawałek Metro Station She likes girls. Piosenka została na chwilę przerwana, ponieważ przyszła wiadomość.
Od: Gabe Lane
Mam nadzieję, że dotarłaś szczęśliwie i żaden napaleniec cię już nie wykorzystał
Policzki zaczęły mnie piec jak cholera, a dłonie drżały mi, kiedy wystukiwałam odpowiedź.
Do: Gabe Lane
Wyluzuj, tylko ty masz takie durne pomysły, żeby rżnąć nieletnią
Od: Gabe Lane

Ginuwine - Pony
Bez zastanowienia wpisałam w YouTube tytuł piosenki, a kiedy wysłuchałam jej do końca wybuchłam śmiechem i złapałam się za głowę. On jest niemożliwy.
Do: Gabe Lane
Christina Aguilera
- Mon, jaki był tytuł tej piosenki Christiny, gdzie pieprzy tego przystojniaka w męskiej łazience? – zapytałam wyjmując jedną ze słuchawek. Siostra przez chwilą mierzyła mnie podejrzanym spojrzeniem, ale zbytnio się tym nie przejmowałam.
- Your Body, ale po co ci to?
- Jas pyta – ucięłam temat, a potem dokończyłam pisanie SMSa do Gabe' a. Na jego odpowiedź nie musiałam czekać długo.
Od: Gabe Lane
Na pewno dziś nie wpadniesz, maluchu?
Do: Gabe Lane
Już nigdy nie wpadnę
Od: Gabe Lane
W takim razie ja wpadnę do ciebie
Do: Gabe Lane
Nawet nie wiesz, gdzie mieszkam
Od: Gabe Lane
Przespałaś się z niewłaściwym kolesiem, Em. Jestem chorym psychicznie stalkerem xdd
Do: Gabe Lane
*chorym psychicznie pedofilem
Od: Gabe Lane
Trzy lata różnicy to nie dużo, a seks był legalny, maluchu
Ps. Kup jutro prezerwatywy
- Co do cholery? – mruknęłam pod nosem, a moje policzki znowu zaczęły piec.
Do: Gabe Lane
Sam sobie kup skoro chcesz się pieprzyć
Od: Gabe Lane
Ktoś tutaj zapomniał o umowie. Miałaś robić wszystko, o co poproszę, Emily
Do: Gabe Lane
Palant
Od: Gabe Lane
Ja też cię lubię, maluchu ;*
Na lotnisko dojechałyśmy trzydzieści minut później. Wysiadłyśmy i poszłyśmy na terminal, żeby oczekiwać dziadków.
Babcia Rose i dziadek Gary byli rodzicami mojej mamy, dlatego tata tak bardzo ich nie lubił. Zawsze chodził bardziej nerwowy niż zwykle, kiedy mieli nas odwiedzić. Ja w przeciwieństwie do niego i Monique bardzo kochałam dziadków. Babcia zawsze, kiedy do nas przyjeżdżała piekła pyszny placek jabłkowy, a dziadek opowiadał historie ze swojej młodości oraz sypał dowcipami jak z rękawa. Moi dziadkowie mieszkali w Kanadzie i odwiedzali nas bardzo rzadko, ale ważne, że w ogóle to robili.
- Emily, słoneczko! – zawołała babcia przytulając mnie do siebie. – Ależ wyrosłaś – zachwalała, a ja tylko mocniej się do niej tuliłam.
- Wcale nie urosłaś – wtrącił dziadek wyrywając mnie z objęć babci. – Jesteś tak niziutka jak byłaś – wywróciłam oczami z zażenowania – ale wypiękniałaś, pewnie nie możesz się odpędzić od chłopców. – Zachichotałam głośno, ale szybko tego zaprzestałam.
Nigdy nie miałam jakiegoś szczególnego powodzenia u chłopaków, tak jak Monique czy Kate. To właśnie moje dwie siostry były tymi ładnymi, za którymi oglądali się faceci. Ja zawsze byłam przeciętna we wszystkim, co robiłam. Byłam przeciętna w szkole. Miałam tylko dwójkę najlepszych przyjaciół. Nie miałam jakiegoś szczególnie ciekawego hobby, które mogłabym rozwijać. Od paru lat byłam zakochana w starszym chłopaku, ale on był w o wiele wyższej lidze i mógł mieć każdą. Nie byłam ulubienicą taty, ani mamy. Można powiedzieć, że byłam czarną owcą w rodzinie. To moje siostry zwykle pomagały rodzicom, kiedy chodziło o coś ważnego, a ja... ja miałam tylko nie przeszkadzać.
Jazda samochodem upłynęła nam na żartach oraz zabawnych opowiastkach, które przydarzyły się dziadkowi na rybach, dlatego droga do domu upłynęła mi bardzo szybko i przyjemnie.
Wyjęłam z bagażnika walizki, dostałam upomnienie od Mon, że za mocno trzaskam, a potem weszliśmy do środka, gdzie oczywiście nie było mamy, bo miała dyżur w szpitalu.
Tata zachowywał się tak sztucznie, że jedyne, o czym byłam w stanie myśleć to wczorajsza noc i Gabe Lane. Nadal nie mam pojęcia jak się zachowywać. Czy powinnam jutro do niego pójść? Czy może lepiej zostać w domu i zapomnieć, że ktoś taki jak Gabe Lane w ogóle istnieje i że był moim pierwszym? Co mam do cholery zrobić?
- Emily, dobrze się czujesz? – Z transu wyrwał mnie głos mojej starszej siostry.
Kate była wysoką blondynką o prostych włosach i piwnych oczach. Miała bardzo ładne ciało, a chłopcy na UW cały czas zapraszają ją na randki. Katie miała dziewiętnaście lat i była najładniejszą dziewczyną, jaką w życiu widziałam i pewnie też dlatego czułam się przy niej gorsza. Byłam gorsza, bo Kate była nie tylko ładna, ale i bardzo mądra. Skończyła kurs kosmetyczny i jest na drugim roku biznesu. Mimo wszystko była moją najlepszą przyjaciółką i mówiłam jej o wszystkim.
- Boli mnie głowa – wyznałam szczerze.
- Więc może na poprawę humoru zrobię ci paznokcie? – zaproponowała z lekkim uśmiechem, dlatego go odwzajemniłam i przytaknęłam. – Chodź do mnie. – Wstała i wystawiła w moim kierunku dłoń, którą od razu chwyciłam i również ustawiłam się do pionu. Nadal trzymając się za ręce poszłyśmy do pokoju Kate, który był istnym rajem.
Był utrzymany w kolorze bladoróżowym, a nad łóżkiem wisiał plakat z Merlin Monrou. Większość miejsca zajmował jej „gabinet kosmetyczny". Miała tutaj chyba wszystko, czego potrzebowała. A koleżanki mamy przychodziły, żeby Kate zrobiła im masaże lub jakieś głupie maseczki i płaciły jej za to dość dużo.
- Siadaj i opowiadaj, co jest – poprosiła biorąc mnie za drugą dłoń i usiadła naprzeciwko. Jakimś czymś zaczęła myć moją płytkę, a potem usunęła skórki.
- Nic nie jest.
- Przecież nie jestem ślepa, Em. Chodzi o chłopaka? – Odwróciłam wzrok. – A więc jednak! – pisnęła. – To ten Alex, który tak bardzo ci się podoba?
- Nie – wydusiłam kręcą głową na boki i zagryzając dolną wargę.
- Więc?
- Kate, ile lat miałaś, gdy... no wiesz, zaczęłaś... robić to? – zapytałam chaotycznie, czym wywołałam rozbawienie u dziewiętnastolatki.
- Siedemnaście i zrobiłam to z tym kujonem z równoległej za trybunami – wybuchła śmiechem. – Kim jest twój chłopak?
- To nie jest mój chłopak – zaprzeczyłam od razu. – Po prostu pytam, bo u mnie w klasie wiele dziewczyn ma to już za sobą.
- Nie śpiesz się, Emily. Zrób to jeśli będziesz gotowa psychicznie i fizycznie, a nie dlatego, że ktoś tego od ciebie oczekuje.
Tsa, łatwo powiedzieć, kiedy ja swojego pierwszego razu nawet nie pamiętam! Wiem tylko, że to był Gabe.
- Na pewno dobrze się czujesz? Nieco pobladłaś.
- Jest w porządku – mruknęłam na odczepne. – Przedłużysz mi paznokcie?
- Jasne – powiedziała z uśmiechem. – Opowiesz mi o tym kolesiu?
- A muszę? – zapytałam z nadzieją, że powie nie, ale niestety było inaczej. – Ma na imię Gabe i jest przystojny.
- I tylko tyle?
- Nie znam go zbyt dobrze, bo jest nieco starszy.
- Jak się poznaliście? – Upił mnie, a potem przeleciał.
- On... Daje mi korepetycje z matematyki – skłamałam na poczekaniu.
- Och, a więc jest przystojny i bystry – rozmarzyła się Kate piłując moje paznokcie na lewej ręce. – Powinnaś się za niego wziąć.
- Wiesz... on lubi łamać dziewczyną serca – wyjawiłam niepewnie.
- Co? – Kate uniosła lewą brew ku górze i spojrzała na mnie jak na kompletną idiotkę.
- Powiedział mi, żebym się w nim nie zakochała.
- Zwariował?
- On po prostu nie chce mi złamać serca. – Wzruszyłam ramionami, a potem zdałam sobie sprawę, że nieświadomie zaczęłam bronić Gabe' a. – To znaczy... nieważne. Proszę, nie mówmy już o tym.
- Jak tam chcesz.
- Myślisz, że tata pozwoli mi jutro pójść do Jas?
- Myślę, że nie – wywróciłam oczami – ale możesz ze mną skończyć na zakupy – dodała z chytrym uśmieszkiem. – Masz się wyrobić do piętnastej.
- Jesteś kochana, Kate.
&&&
Wieczorem, kiedy już wzięłam prysznic i przygotowałam się do snu, usiadłam z laptopem na łóżku i wpisałam w wyszukiwarkę: Jak być łamaczem serc? Jako pierwsza wyskoczyła mi piosenka Mariny & The Diamonds. Postanowiłam jej posłuchać i... to były zasady, które przedstawił mi Gabe!
Zasada numer jeden jest taka, że musisz się dużo bawić
Ale kochana, kiedy już skończysz musisz zwiać jako pierwsza
Zasada numer dwa: nie przywiązuj się do
Kogoś, kogo możesz stracić
Więc pozwól mi to wyjaśnić:

Oto, jak zostać łamaczką serc
Chłopcy lubią tę odrobinę niebezpieczeństwa
Sprawimy, że zakocha się w nieznajomej
Flirciarze śpiewającej: ko-ko-kocham cię
Jak stać się łamaczką serc?
Chłopcy lubią posmak niebezpieczeństwa
Sprawimy, że zakocha się w nieznajomej
Flirciarze śpiewającej: ko-ko-kocham cię
A przynajmniej tak mi się wydaje
Zasada numer trzy: noś swoje serce na policzku
Ale nigdy na dłoni, chyba że chcesz posmakować porażki
Zasada numer cztery: Musi być niewinna
Pocałuj go na pożegnanie i zostaw przed drzwiami chcącego więcej
________________________________________
Akcja powoli się rozkręca :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz