Emily
Wczoraj przez całą moją zmianę w przerwach między robieniem koktajli,
Gabe tłumaczył mi zadania z matematyki, bo chciał, żebym zgłosiła się do
odpowiedzi i poprawiła tę jedynkę, ale nawet Jas wiedziała, że tego nie zrobię.
Powiedziałam też Gabe’ owi, że tylko traci swój czas, ale on wyznał, że zmusi
mnie, żebym poszła do tablicy. Powiedziałam, że jest idiotą i nie da rady.
Kazał mi sprawdzić.
Przez całą biologię, angielski, historię i chemię nie używałam telefonu,
który rozdzwonił się na przerwie przed matematyką. Gabe był cholernie uparty,
ale przestałam mu odpisywać, kiedy zaczęły się zajęcia. Czułam się mocno
niekomfortowo, kiedy komórka wibrowała mi na nodze, dlatego w pewnym momencie
nie wytrzymałam i ją wyjęłam.
Pedofil: Zgłoś się do odpowiedzi, Em
Pedofil: Nie wkurwiaj mnie, Em. To się źle skończy –
dla ciebie
Pedofil: Będę to robił cały dzień
Pedofil: Co ci szkodzi, do cholery?
Pedofil: Jesteś cholernie uparta, jeśli chodzi o
matematykę, bo z pójściem na całość ze mną nie masz oporów
Pedofil: I jeszcze mnie ignorujesz = nakręcasz mnie i
w sobotę pokażę ci jak bardzo
- Emily, przeszkadzam? – Nagle ni stąd ni z owąd zawisła nade mną postać
pana Robina, a mnie zrobiło się nie wyobrażalnie wstyd. Przecież to było
oczywiste, że prędzej czy później on przyłapie mnie z telefonem i Gabe też o
tym wiedział, dlatego też pisał jak nienormalny. Podły palant!
- Przepraszam, ale moja siostra…
- Nie obchodzi mnie twoja siostra, zapraszam do tablicy. – Podał mi pisak
i wskazał dłonią kierunek, w którym powinnam pójść. Westchnęłam głośno i
wstałam. Po drodze zdążyłam napisać jeszcze do Gabe’ a, że go zabiję, a potem
wsunęłam komórkę do kieszeni.
Na tablicy był zapisany przykład, który… Gabe go wczoraj robił i… Może to
zabrzmi głupio, ale ja naprawdę chyba wiedziałam jak go rozwiązać. Odwróciłam
się do pana Robina, który również na mnie patrzył, a później spojrzałam na
marszczącą brwi Jas. Cholera, wiem jak to
zrobić! I zrobiłam to! Rozwiązałam przykład i poprawiłam moją jedynkę na
trzy! I tak bardzo się cieszyłam, że pod wpływem mojego świetnego wtorkowego
humoru zgodziłam się na randkę z Alexem ku niezadowoleniu Jane, ale miałam ją
teraz w dupie! DOSTAŁAM CHOLERNE TRZY U
TEGO DUPKA ROBINA!
Maluch: Dziękuję, Gabu ;*
Pedofil: Za co?
Maluch: Jesteś dobrym korepetytorem
Pedofil: Jak bardzo dobrym?
Maluch: Dostałam 3
Pedofil: Emmm, jestem tylko odrobinkę lepszy od Grega
:(
Maluch: Nieprawda. On uczył mnie przez cały poprzedni
rok i dwa miesiące. Cały czas miałam jedynki, a poprawki ledwo co zaliczałam, a
po kilku godzinach z tobą zrobiłam zadanie i dostałam trzy
Pedofil: Widzimy się w sobotę?
Maluch: Ja… Ja mam randkę w sobotę
Pedofil: o.O z kim?
Maluch: Z Alexem?
Pedofil: Tym z pamiętnika?
Cholera, o tym też mu powiedziałam?
Maluch: Noo
Pedofil: Wpadnij rano spuszczę z ciebie napięcie
Maluch: Jake się znowu na ciebie wkurzy
Pedofil: Nie będzie go, bo w piątek wychodzi ze swoją
dupeczką ^^
Maluch: >.<
Pedofil: Sex in the air,
I don't care, I love the smell of it ♫
Maluch: …'Cause I may be bad, but I'm perfectly good
at it… Na na na Come on, come on, come on ♫
Pedofil: Hey, a to
znasz? I love the way you grind with that booty on me Shorty you a dime
why you lookin lonely Go buy another round and it's all on me As long as I'm
around put it down on me…
Maluch: Just put it down on me put it down on me
Down-down on me put it down on me Don't throw it off the mound show me how It's
'gon be Girl all I really want is you down on me, put it down on me ;p
Pedofil: Wiesz, to chyba jednak ja się w tobie
zakocham, Em
Maluch: Bo znam piosenki o seksie? O.o
Pedofil: Hahaha jesteś urocza
Maluch: A ty masz fatalny gust muzyczny :p
Pedofil: Naprawdę?
Maluch: Yup
Pedofil: Teraz ty coś zaśpiewaj
Maluch: I like you girl, but you don't seem excited.
Since she walked in where has your mind been
Pedofil: Piosenka o lesbijkach?
Maluch: Wiedziałam, że tego nie znasz
Pedofil: Widziałam, że tego nie znasz
Maluch: Ale z ciebie dzieciak hah
Pedofil: Ale z ciebie dzieciak hah
Maluch: Wiem, bo mam szesnaście lat xdd
Pedofil: Wyrzucą mnie przez ciebie z zajęć, Em
Maluch: Gdyby ci zależało na zajęciach to byś ze mną
nie pisał ;p
Maluch: Idę do pracy
Pedofil: Wpadnę po DARMOWY koktajl razem z kumplem
Maluch: To jest wyzysk! Wykorzystujesz mnie!
Pedofil: Żebym tylko zrobił to raz, Em hah
Maluch: (^)_(*-*)_(^)
W centrum byłam równo o trzeciej.
W pracy był już Tom i Ben –
bliźniacy, ale nie byli braćmi. Nazywaliśmy ich tak, ponieważ obaj mieli te
same zajawki i zawsze dokańczali po sobie zdania. To było przekomiczne, kiedy
jeden mówił: Wczoraj spotkałem dziewczynę
i zapytałem, czy ze mną wyjdzie, ale powiedziała… a drugi mówił: Sory, ale jestem zajęta zapuszczaniem
włosów. I potem ten pierwszy mówił: Stary,
skąd wiedziałeś? A drugi: Stary,
przecież cię znam. Obaj byli przezabawni.
Przebrałam się w czarną koszulkę
z krótkim rękawkiem z logo firmy i usiadłam na krześle obok Bena, ponieważ Tom
kogoś obsługiwał.
- Tracy mówiła, że masz faceta –
powiedział blondyn, na co uniosłam jedną brew. – Wczoraj podobno był tutaj
niezły przystojniaczek.
- Gabe to nie mój chłopak i chyba
nie jest gejem, Beny – oznajmiłam na wstępie.
Zapomniałam wspomnieć, że Ben
West jest gejem, ale wiedzą o tym tylko wybrane osoby, którymi są: Tom i ja.
Ben to naprawdę przystojny facet o typowo męskich zajawkach, takich jak szybkie
samochody, numery kaskaderskie, motory czy gry komputerowe i komiksy, ale woli
chłopców. Powiedział, że bardziej woli kutasy od cipek, kiedy jedna laska
namolnie próbowała go uwieść. Ben ma osiemnaście lat i wystąpił w kilku mini
produkcjach, gdzie wykonywał numery kaskaderskie. Pracuje w Świecie Koktajli, ponieważ jego rodzice
nie popierają jego zainteresowań, poza tym dwa miesiące temu doznał wstrząsu
mózgu, co całkowicie utwierdziło jego rodziców w decyzji, że Ben powinien
skupić się na studiach medycznych niż na kaskaderce. Tsa, powiedzmy, że Ben
nadal to rozważa…
- Skąd wiesz? – Odwróciłam
spojrzenie. – Spałaś z nim, Ems – wypalił, ale wywróciłam jedynie oczami. – Ty
mała ladacznico! – zawołał, czym zwrócił uwagę Toma, który przyglądał nam się z
miną typu: Co do cholery? – Zobacz,
przyszedł twój rudy koleżka. – Wskazał na Nate’ a, który właśnie rozmawiał z
Tomem.
- Cześć, Nate! – Pomachałam do przyjaciela, ale on nawet na
mnie nie zwrócił uwagi. Zapłacił za napój i odszedł. – Okay? To było dziwne –
mruknęłam pod nosem, a potem skupiłam się na swoim soku, który zrobił dla mnie
Tom.
Przez całą godzinę słuchałam o
weekendzie Bena, ponieważ udało mu się zrobić jakiś tam trik, ale i tak cały
czas byłam myślami przy Nathanie. Dlaczego mnie zignorował? Jest o coś zły?
Przecież nic mu nie zrobiłam i może faktycznie nie słuchałam co do mnie mówił
na przerwie obiadowej, bo czytałam wiadomości od Gabe’ a, ale to chyba nie jest
powód, żeby od razu przestać się odzywać, prawda?
- Poproszę jagodowy i
czekoladowy.
- To będzie sześć dolarów –
powiedział Tom, ale i tak bardziej skupiałam się na grze w łapki z Benem.
- Ale Emily daje mi swoje darmowe
porcje. – Uniosłam głowę słysząc swoje imię, a potem zobaczyłam Lane’ a i
jeszcze jakiegoś kolesia. – Powiedz mu, Em – zwrócił się do mnie.
- Nie znam cię, pedofilu.
- Serio? – Wzruszyłam ramionami.
– To skąd wiem, że nie jesteś…
- Zamknij się, Gabe – zawołałam
zirytowana, a brunet tylko chytrze się uśmiechnął.
- Mogę za free? – Wydął wolną
wargę i przymrużył oczy, na co wywróciłam oczami.
Wstałam i poszłam pomóc Tomowi,
który robił już koktajl jagodowy. Po chwili postawiłam kubek z czekoladowym
koktajlem przed kumplem Gabe’ a.
- Dzięki – powiedział z
uśmiechem. – Stary, lecimy na wykłady. – Klepnął Lane’ a w klatkę piersiową
wierzchem dłoni.
- Ja nie idę.
- Czemu? – zapytał…
- Ant, wolisz siedzieć na
wykładach czy powyrywać laski? – Chłopak jedynie znowu się uśmiechnął i
rozsiadł na krześle barowym.
- Jestem Anthony – wyznał w moim
kierunku i wystawił dłoń, którą niepewnie uścisnęłam.
- Emily.
- Co powiesz, żebym w sobotę…
- Em ma zajętą sobotę, stary –
wyznał Gabe. – Znajdź inną – dodał również siadając na krześle.
- Nie spinaj się, Lane.
Anthony był bardzo przystojnym
blondynem o błękitnych oczach oraz z kolczykiem w dolnej wardze. Prawdopodobnie
był w wieku Gabe’ a, ale nie byłam pewna na sto procent. Tony miał kilkudniowy
zarost. Był ubrany w czarną koszulkę All Time Low oraz czarne spodnie
podziurawione na kolanach. Wyglądał na miłego i zabawnego kolesia, ale co ja
tam mogłam wiedzieć.
- Wal się.
- Mi przynajmniej ma kto walić –
odgryzł się Ant.
- Mi też. – Wzruszył obojętnie
barkami Gabe.
- Nieważne – westchnął Tony. –
Emily, robię w piątek imprezę i powinnaś wpaść.
- Ona ma szesnaście lat – wtrącił
Gabe.
- Co z tego? Jake mówił, że też
ostatnio zaliczyłeś małolatę. – Ałć?
- Stul gębę, Ant – warknął Lane,
a jego kumpel wyszczerzył oczy i uchylił lekko usta ze zdziwienia.
- To ona jest twoją nową zabawką,
prawda? – parsknął kpiącym śmiechem. – Jake mówił, że jesteś ładniutka, ale
myślałem, że nie dasz się temu frajerowi.
- On mnie uczy matmy – mruknęłam
zażenowana.
- I łamać serca – dopowiedział
dziewiętnastolatek.
- Jesteś jebnięty, Lane – wyznał
Ant. – To nie jest czasem pedofilia?
- Według Pana Prawnika nie – odpowiedziałam zagryzając dolną wargę. Anthony
spojrzał na Gabe’ a, który jedynie wzruszył ramionami.
- Skoro będę miał z tego darmowe
koktajle… Pieprzcie się jak domy w Afganistanie – powiedział do nas, a Gabe
buchnął głośnym śmiechem.
- Nie będziecie brali darmowych
koktajli na moje konto – mruknęłam oburzona.
- Czemu?
- Bo ja tak mówię, Gabe. –
Skrzyżowałam ramiona pod piersiami.
- To mnie nakręca, Em – mruknął. –
Twoje cycki są idealne w tej bluzce. – Wyszczerzyłam oczy, a później
rozwiązałam swoje ręce.
- Pedofil – podsumowałam.
- Poproszę truskawkowy i malinowy
– powiedziała jakaś brunetka stając obok Gabe’ a.
- Już robię. – Odwróciłam się i
wróciłam do pracy.
- Emily, twój tyłeczek też mnie
nakręca – zawołał Ant, dlatego pokazałam mu tylko środkowy palec. – A to, że
zgrywasz niedostępną…
- Zamknij się, Ant – upomniał go
Lane.
Wróciłam z dwoma plastikowymi
kubeczkami, które podałam dziewczynie, a ona zapłaciła. Potem wcisnęła Gabe’
owi jakiś świstek do ręki i kazała do siebie zadzwonić.
- Ja się nawet nie muszę starać –
rzucił w stronę swojego kumpla, który uważnie obserwował moją reakcję.
- Co ty na to, Em? – zapytał mnie
blondyn, dlatego wzruszyłam barkami.
- Idę w sobotę na randkę.
- Nadal uważam, że to zły pomysł
– wtrącił Lane. – Chyba, że chcesz mu złamać serce.
- Lubię go, Gabe.
- Złam mu serce zanim on zrobi to
z tobą – ostrzegł, ale pokiwałam głową na boki.
- Jedna randka niczego nie
oznacza.
- Skokietuj go. Będzie jadł ci z
ręki.
- Przestań dawać mi rady –
zawołałam z lekkim śmiechem. – Mam starsze siostry, to one powinny to robić.
- One też cię nie przelecą. –
Wypiął dumny klatkę piersiową do przodu.
- Moja siostra jest bi –
poinformowałam, a mu zrzedła mina i już nie był taki pewny siebie.
- Wpadniesz do mnie jutro?
- Mam trening, a w czwartek i
piątek pracuję.
- W piątek przyjdziesz z Gabe’ m
na moją imprezę o dziewiątej – wtrącił Ant.
- Ale…
- Powiesz, że nocujesz u Jas –
poinstruował mnie Gabe.
- Ale…
- No, potem przekimasz u Lane’ a,
albo u mnie.
- Czy ja mam tu coś do gadania? –
zawołałam zirytowana, ale obaj pokiwali przecząco głowami. – Nie chcę iść.
- Przekonam cię, Em. – Poruszał
brwiami Gabe. – Wpadnę w czwartek po koktajl, a w piątek cię odbiorę.
- Ja też przyjdę w czwartek –
powiedział Ant.
- Nie będę was utrzymywać, bo
mnie wyleją!
- W takim wypadku zatrudnisz się
w burgerowni naprzeciwko – oznajmił Lane. – Też lubię tam jeść.
- Palant, weź spadaj już na te
wykłady – mruknęłam obrażona.
- Em – jęknął błagalnie i wstał,
po czym nachylił się nad kontuarem i chwycił moją dłoń. – Nie obrażaj się na
mnie. – Gładził kciukiem wierzch mojej dłoni. – Żartowałem z tą burgerownią,
okay? – Wywróciłam oczami. – Lecę na uniwerek, trzymaj się, maluchu –
powiedział, po czym cmoknął mnie w policzek, a potem razem z Tony’ m odeszli.
- Rzeczywiście, koleś wcale nie
zachowuje się jak twój facet – szepnął mi na ucho Beny, który właśnie szedł z
zamówieniem dla klientów.
- Goń się, Ben – zachichotałam. –
To tylko kolega.
- W takim razie też chcę takiego
kolegę. – Puścił mi oczko, a potem poszedł zanieść zamówienie do klienta.
&&&
Przez całą środę nie widziałam
Gabe’ a, a on sam do mnie nie pisał. Spotkaliśmy się dopiero w czwartek, kiedy
przyszedł na koktajl, ale bez Anta. Przez chwilę pogadaliśmy, a później poszedł
na wykłady.
W piątek z kolei zaoferował mi
pomoc, żebym szybciej skończyła. Pomógł mi posprzątać – on wycierał blat i
krzesła, a ja szybko zmyłam podłogę.
- Mam cię odwieźć do domu, czy
jedziemy od razu do mnie?
- Muszę się przebrać –
odpowiedziałam wsiadając do samochodu.
- Dla mnie wyglądasz ładnie i
wcale nie musisz.
- Muszę. Jedź do mnie –
powiedziałam, a później podałam Gabe’ owi adres.
Poprosiłam go, żeby stanął dwa
domy dalej, ponieważ tata od razu zacząłby mnie przepytywać z kim przyjechałam
i dlaczego ten ktoś nie odjeżdża z naszego podjazdu. Wolałam nie ryzykować.
- Weź tylko ubrania i przychodź –
poinstruował mnie Lane, a ja tylko przytaknęłam i wysiadłam.
W domu wszyscy siedzieli już przy
stole i rozkładali Monopoly, dlatego niepewnie podeszłam do taty, który w
kuchni robił wszystkim herbatę.
- Cześć – mruknęłam i skubnęłam
trochę chipsa.
- Cześć, jak w pracy? – zapytał z
uśmiechem.
- No wiesz – wzruszyłam ramionami
– jak w pracy. Zrobiłam masę koktajli – zaśmiałam się, a tata mi w tym
potowarzyszył. – Tato?
- Tak, Emily?
- Mogę pójść dziś do Jas na noc?
- Znowu? – Uniósł prawą brew ku
górze.
- Jas kupiła płyty z trzema
sezonami Teorii Wielkiego Podrywu i chce urządzić maraton.
- Będą jacyś chłopcy? – Pokiwałam
przecząco głową.
- Tylko my dwie… Chyba, że
wpadnie też Nate, ale wątpię, bo się obraził. – Wzruszyłam ramionami.
- Ale to ostatni raz, dobra? –
Pokiwałam ochoczo głową w górę i w dół.
- W ogóle mam jeszcze jedną
sprawę – powiedziałam bardzo szybko. – Kolega zaprosił mnie jutro do kina i…
- Jaki kolega?
- Alex Dawson. – Tata zmarszczył
brwi. – Och, ten kujon. – Machnęłam dłonią w powietrzu.
- Sam nie wiem, Emily.
- No proszę – jęknęłam błagalnie
i wydęłam dolną wargę. – Dostałam ostatnio trzy z matmy, proszę, tatusiu. –
Zatrzepotałam rzęsami, a on? Zgodził się! – Jesteś najlepszym tatą na świecie!
– zawołałam i rzuciłam mu się na szyję. – Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Odwzajemnił
mój uścisk. – Mam cię zawieść do Jasmine?
- Nie trzeba, przejdę się, ale
napiszę ci SMSa jak będę na miejscu. – Tata przytaknął na znak zgody, a ja
biegiem ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Wyjęłam z torby książki, a w
zamian włożyłam…
Nie wiedziałam co włożyć. Stałam
przed szafą i miałam totalną pustkę w głowie. Co ubiera się na imprezy u
studentów?
Z zamyślenia wyrwał mnie mój
telefon.
- Tak? – zapytałam nawet nie
patrząc kto dzwoni.
- Długo jeszcze? – Po głosie
rozpoznałam Gabe’ a, dlatego głośno westchnęłam.
- Nie wiem, co ubrać.
- Jezu – westchnął. – Otwórz okno
zaraz będę. – Rozłączył się. Szybko podeszłam do okna i otworzyłam je, by po
chwili Lane mógł przez nie wejść. – Ładny pokój, Em.
- Mhm – mruknęłam. – Co się
ubiera na takie imprezy, Gabu? – zapytałam, a on bez słowa zaczął mi grzebać w
szafie.
- Weźmiemy to. – Rzucił we mnie
krótkimi czarnymi spodenkami białym, t-shirtem oraz czarnymi rajstopami. – Te
buty, Em – powiedział odwracając się do mnie z uśmiechem.
- To buty Kate.
- Ale są w twojej szafie. –
Wzruszył ramionami. – Co ubierasz na randkę z tym gówniarzem? – Wywróciłam
oczami.
- Nie wiem, będę myślała o tym
jutro. – Gabe pokiwał głową na boki. – Jak to nie?
- Uczę cię jutro matmy, a potem
odwiozę cię pod kino i przyjadę po ciebie.
-Żartujesz, prawda? – zapytałam
dla upewnienia, ale znowu zaprzeczył kiwając głową na boki. – Gabe – jęknęłam
błagalnie.
- On złamie ci serce.
- Nie wiesz tego.
- Znam się na ludziach, dlatego
obiecaj mi, że ty złamiesz mu serce jako pierwsza.
- Lubię go – szepnęłam patrząc
prosto w oczy Lane’ a, który nie pozostawał mi dłużny. Minęło prawdopodobnie
kilka minut, aż wreszcie Gabe odwrócił się z powrotem do szafy i zaczął w niej
szperać.
- Ubierzesz to. – Podał mi czarne
obcisłe rurki, dżinsową koszulę z długim rękawem i brązowe lity.
- Chcę jeszcze chustę –
oznajmiłam i wyminęłam Gabe’ a. Zabrałam czarny i bordowy komin, które
spakowałam do torby razem z ubraniami wybranymi przez Lane’ a.
- Po co ci te szaliki?
- A co jeśli on będzie wampirem i
będzie chciał mnie ugryźć?
- Za dużo Zmierzchu, dziewczynko.
– Brunet poklepał mnie po głowie i zrobił głupkowatą minę.
- Boże, nienawidzę tego filmu.
- Weź książkę do matematyki. –
Zabrał ją z biurka i włożył do mojej torebki. – Stanik masz? – Bez słowa podeszłam
do komody i już miałam otworzyć szufladę, ale Gabe mnie ubiegł. – Ten mi się
podoba. – Wziął do ręki czerwony koronkowy stanik i chytrze się uśmiechnął. –
Majtki ci dam.
- Nie chcę twoich majtek.
- Lubię, kiedy je nosisz, Em –
wyznał zaczesując moje włosy za ucho. – Masz wszystko?
- Jeszcze kosmetyki. –
Przytaknął, a ja poszłam do łazienki, żeby zabrać potrzebne rzeczy.
Gabe stał obok mojego biurka i
oglądał zdjęcia, które wisiały nad blatem.
- Podglądasz?
- Kim jest ten koleś? – Wskazał
ruchem głowy na rudowłosego chłopaka.
- Nate, mój przyjaciel.
- Tu wiszą ważne dla ciebie
osoby? – Skinęłam głową. – Moje zdjęcie też tam będzie?
- A jesteś dla mnie ważny? –
zapytałam głupio, bo nie spodziewałam się takiego pytania z jego ust.
- No raczej, przecież uczę cię
matmy – zażartował.
- Zastanowię się, jak będę miała
cztery na półrocze.
- Podejmuję wyzwanie, a teraz się
pośpiesz i widzę cię za trzy minuty w moim wozie. – Cmoknął mnie szybko w
policzek, a później wyszedł oknem, które zaraz zamknęłam.
Przewiesiłam torbę przez ramię, a
z szuflady wyjęłam plastikowe pudełko, po czym zeszłam na dół. Pożegnałam się z
rodziną wołają głośnie: Do jutra oraz
wrócę późno i wyszłam z domu. Przed domem pani Dolores stał samochód Gabe’
a, a on sam opierał się o maskę i kończył palić papierosa.
- Jestem.
- Cieszy mnie to, maluchu.
Wsiadaj – rzucił i zgasił butem niedopałek.
Usadowiłam się na fotelu
pasażera, a Lane kierowcy, ale zanim zdążył uruchomić silnik podałam mu
pudełeczko.
- Co to?
- Prezent, żebyś złamał więcej
damskich serc.
- Nie rozumiem.
- Na ten szajs niczego nie
wyrwiesz, Gabu, dlatego nagrałam ci płytę.
- Okay? – mruknął niepewnie i
włożył CD do odtwarzacza, a po chwili jego samochód wypełnił się pierwszą
piosenką, jaką był kawałek My first kiss od
OH3!3 i Ke$hy. – Hahahaha, Boże uwielbiam cię, Em – zaśmiał się i pogłośnił.
Do domu Gabe’ a jechaliśmy
jeszcze dwie piosenki jakimi były: Fall
Out Boy American Beauty / American Psycho i Metro
Station She likes girls, która cholernie spodobała się Lane’ owi. Kiedy
weszliśmy do mieszkania spotkaliśmy Jake’ a, który męczył się z krawatem.
Jake wyglądał przystojnie w
garniturze i białej koszuli, niczym młodsza, przystojniejsza i milion razy
ulepszona wersja Jamesa Bonda.
- Kurwa – warknął pod nosem, czym
wywołał śmiech u Gabe’ a, dlatego szturchnęłam go łokciem. – Daruj sobie, stary
– wycedził w stronę swojego przyjaciela.
- Pomóc ci? – zapytałam cichutko,
bo czułam jego niechęć do mnie.
- Potrafisz wiązać krawat? –
wypalili obaj w tym samym momencie, dlatego wzruszyłam barkami.
- Dziadek mnie uczył, pokaż. –
Bez pozwolenia podeszłam i chwyciłam za wąski materiał przy okazji muskając
palcami palce Jake’ a. Przełożyłam paseczek, tak jak uczył mnie dziadek i po
chwili przyciągnęłam delikatnie, żeby zbyt nie uwierał Jake’ a. – Gotowe –
powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Dzięki, to… miłe z twojej
strony – oznajmił z cieniem uśmiechu. – Nie łam jej serca, głąbie – rzucił
przed wyjściem do Gabe’ a, a potem trzasnął drzwiami.
- Co powiesz na szybki numerek
,długą kąpiel, a potem na imprezę u Anta? – wypalił Lane z chytrym uśmieszkiem.
- Myślałam, że zaliczyłeś tę
laskę, która dała ci numer we wtorek.
- Daj spokój, Em. – Machnął
lekceważąco dłonią prowadząc mnie do swojej sypialni. – Myślała, że będę się o
nią starał – prychnął pod nosem. – Może chcesz dziś prowadzić?
- Co? – Uniosłam zdezorientowana
brwi.
- Nie, nic – mruknął po chwili i
zaczął się do mnie dobierać.
Gabe wpił się łapczywie w moje
wargi przy okazji włożył dłonie pod moją bluzkę i ścisnął za piersi, na co
jęknęłam mu w usta i tym sposobem jego język zaczął masować moje podniebienie.
Chłopak szybko pozbył się mojej koszulki, a potem stanika. Sam zdjął swoją
bluzę.
- Naprawdę podobają mi się twoje
cycki, Em.
- Twoje też są niezłe – wyznałam
i przejechałam po jego sutku paznokciem, co wywołało jego śmiech.
- Cholernie cię lubię, wiesz? –
Pokiwałam poziomo głową. – Udowodnić ci? – Wzruszyłam ramionami, a chwilę
później nasze klatki piersiowe się… stykałyby się, gdybym była wyższa, albo Gabe
byłby niższy… ale chodzi mi o to, że Lane przyciągnął mnie za gumkę moich dżegginsów.
Włożył dłonie za moje spodnie i majtki, i ścisnął za moje pośladki.
- Gabe – wyjęczałam.
- Nie tak.
- Gabu? – zapytałam patrząc mu
prosto w oczy, w których tańczyły iskierki. Rozebrał mnie całkowicie, a potem
uniósł i usadowił na komodzie zrzucając przy okazji kilka rzeczy.
Lane rozsunął moje uda i zaczął
obcałowywać ich wewnętrzne strony. Bez słowa wplotłam palce w jego włosy i
lekko za nie ciągnęłam, a Gabe za każdym razem syczał pod nosem. Jego cholernie
utalentowany język zaczął mnie tam pieścić, dlatego jęczałam z rozkoszy, tak
długo aż wreszcie doszłam.
- Jesteś słodka, Em – powiedział
Gabe zanim cmoknął mnie w usta. – Odwdzięczysz się?
- Nie wezmę go do buzi.
- Nie musisz, możesz zwalić mi
ręką. – Poczułam ciepło na policzkach, ale starałam się to zignorować i pokazać
mu, że potrafię sama i bez jego pomocy się za to zabrać.
Z jakąś tam nutką gracji
zeskoczyłam z blatu i stanęłam naprzeciwko Gabe’ a. Musnęłam ustami jego klatkę
piersiową, a przy okazji rozpięłam jego spodnie, które zsunęłam.
- Em – mruknął i złapał moją
twarz w dłonie, aby w ostateczności złączyć nasze usta w pocałunku.
Gabe całował naprawdę dobrze, ale
nie miałam zbytniego porównania, bo w ciągu mojego krótkiego życia całowałam
tylko czterech facetów, z czego dwóch to moi kuzyni, a jeden to gej. Ale Gabe
był na szczycie listy Najlepszych
Pocałunków – nie mam takiej listy, ale gdybym miała to zajmowałby pierwsze
miejsce.
I kiedy się tak całowaliśmy,
złapałam za jego przyrodzenie i ścisnęłam.
- Cholera, Em – jęknął wprost do
moich ust.
Wsunęłam dłoń w bokserki Lane’ a
i znowu złapałam jego penisa w dłoń. Mozolnie zaczęłam poruszać ręką w górę i w
dół. Na chwilę przyśpieszyłam, potem zwolniłam tempa, i tak kilka razy dopóki
Gabe mnie nie zatrzymał.
- Przestań mnie prowokować,
maluchu – warknął, a potem wyjął z szuflady foliową paczuszkę, którą mi podał.
– Załóż – rozkazał zdejmując swoje bokserki. Usiadł na brzegu łóżka i
przyciągnął mnie za nadgarstek bliżej siebie. Z lekkim opóźnieniem rozerwałam
folię i nałożyłam prezerwatywę na jego nabrzmiałego członka. – Ujeżdżaj mnie.
- Co? – Uniosłam jedną brew ku
górze. – Przecież ja nigdy…
- Przecież wiem, Em – westchnął.
– Jestem twoim pierwszym, dlatego nauczę cię wszystkiego. Usiądź na mnie
okrakiem. – Powoli, ale jednak wykonałam jego polecenie, a Gabe nabił mnie na
siebie, dlatego oboje głośno jęknęliśmy.
Lane przesunął się bardziej na środek łóżka, a
ja podwinęłam nogi wspierając się na kolanach. Umieściłam swoje dłonie na
ramionach Gabe’ a, który skubał zębami moje sutki. Cichutkie jęki opuszczały
moje usta. Opuszkami palców muskałam jego włosy na karku.
- Gabu – westchnęłam, a on się
oderwał i uśmiechnął w ten firmowy sposób.
- Powoli się unieś i opadnij –
poinstruował, ale nie wykonałam żadnego ruchu. – Pomogę ci – zaoferował, a
potem chwycił za moje biodra i powoli mnie podniósł.
- Och – jęknęłam, kiedy opadłam z
powrotem na uda dziewiętnastolatka.
Kilka razy powtórzyliśmy to, a
potem przyśpieszyliśmy tempa. Unosiłam się i opadałam znacznie szybciej i
jęczałam, tak jak Gabe. Było nam dobrze. Aż wreszcie udało nam się osiągnąć
orgazm. Moje mięśnie zacisnęły się na penisie Gabe’ a, który włożył we mnie
jeszcze kciuk i masował moją łechtaczkę.
- Ach!
- Poczuj to, Em.
- Przecież czuję – pisnęłam
podniecona i rozpalona. – Och, Gabu – jęknęłam szarpiąc za jego włosy.
- Prysznic czy wanna?
- Wanna – westchnęłam, a on wyjął
palec i wstał ze mną na biodrach.
Nie przerywając naszego cielesnego
połączenia przeszedł do łazienki, gdzie usiadł na brzegu wanny. Włożył korek i
odkręcił zawory ustawiając odpowiednią temperaturę wody. Wlał jakiś płyn i
zaczęła się robić piana, a potem wstał i oparł mnie o zimne płytki.
- Teraz ja poprowadzę.
- Żartujesz?
- Runda druga, Em. – Cmoknął mnie
szybko w usta, a potem zaczął. Wyszedł ze mnie i wbił się znacznie mocniej i
prawdopodobnie głębiej, ale nie wiem czy to w ogóle możliwe.
Jęczałam z podniecenia i
zaciskałam palce na włosach Gabe’ a, a on coraz mocniej i szybciej napierał na
mnie biodrami dysząc. Moje plecy uderzały o kafelki, ale w obecnej chwili nie
liczyło się nic poza Gabe’ m, który dawał mi przyjemność, jaką tylko on potrafi
mi dać.
- Powiedz moje imię – wysapał.
- Och!
- Powiedz, Em – warknął.
- Gabu! – zawołałam, bo nie
panowałam nad tonem mojego głosu, a kiedy to wypadło z moich ust poczułam w
sobie jeszcze mocniej penisa Gabe’ a. – Nie, Gab… ja już…
- Jeszcze trochę, maluchu –
powiedział, a potem wykonał jeszcze trochę mocniejszych pchnięć i wszystko
zwolniło. Lane opierał czoło o kafelki kilka milimetrów od mojego policzka i
regulował oddech. – Dobrze mi w tobie, Em. Jesteś tak podniecająco ciasna i
cholernie mnie to kręci. Najchętniej bym z ciebie nie wychodził, ale zaraz woda
zacznie się wylewać z wanny – mruknął niezadowolony, a później wyszedł ze mnie
i ustawił mnie na ziemi.
Oboje weszliśmy do wanny i
siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Gabe umieścił prawą stopę pomiędzy moimi
nogami, a potem przejechał dużym palcem po moim kroczu.
- Przestań.
- Lubię cię.
- Ja też lubię siebie.
- Chcę cię cały czas dotykać, Em –
wyjawił z bezczelnym uśmieszkiem.
- Przecież to robisz.
- I to mnie kręci – zaśmiał się
pod nosem Lane. – Chodź do mnie, chcę ci dać przyjemność jeszcze raz. – Nie
ruszyłam się, dlatego Gabe chwycił za moje kostki i przyciągnął mnie do siebie.
Wystawił moje nogi poza wannę i włożył we mnie dwa palce, którymi zaczął
pocierać moją łechtaczkę. – Dobrze ci? – Pokiwałam ochoczo głową poddając się
całkowicie tej przyjemności oraz cichutkiemu pojękiwaniu. – Wyglądasz
rozkosznie, kiedy masz orgazm, Em.
- Gabu – westchnęłam z
przyjemności i wysunęłam biodra na dogłębne spotkanie z jego długimi palcami.
- Krzycz, Em. – I robiłam to
dopóki nie zaczęłam szczytować. – Jesteś urocza.
- A ty niewyżyty – mruknęłam, gdy
Lane wyjął ze mnie palce i odepchnął mnie stopami na drugi koniec wanny.
- Ant cię polubił – wyznał – ale
uważaj na niego, okay? – Przytaknęłam, bo nie bardzo wiedziałam jak na tę
informację zareagować. – To gracz.
- Dlatego się przyjaźnicie? –
zapytałam, a Gabe się zaśmiał. – Co on studiuje?
- Prawo.
- Mhm – mruknęłam i dotknęłam
stopą jego przyrodzenia.
- Przestań, bo nie pójdziemy dziś
na tę imprezę – wypalił, po czym złapał za moją nogę i zaczął masować mi stopę.
– Opowiedz mi o sobie, Em – poprosił, na
co uniosłam brwi. – Jakie masz plany na przyszłość?
- Mam szesnaście lat –
przypomniałam. – Nie wiem, czego chcę od życia.
- Ale kim chcesz zostać w
przyszłości?
- Nie wiem, Gabe – zaśmiałam się
nerwowo.
Rozmowy o mojej przyszłości
zawsze były dla mnie mocno niekomfortowe. Nie wiedziałam, czego chcę. Jako mała
dziewczynka byłam każdym: Księżniczką, piosenkarką, czerwonym Power Rangersem,
kucharką, mamą, zapaśniczką, policjantką, strażakiem… A teraz? Jestem nijaką
nastolatką, która wiedzie nijakie życie, i która ma nijakie plany na
przyszłość. Przyszłość mnie przeraża.
- Nie myślałaś o studiach?
- Mam jeszcze masę czasu, więc
nie męcz mnie tym teraz, dobra? – warknęłam poirytowana i chciałam zabrać swoją
nogę, ale mi nie pozwolił.
- Nie spinaj się, tylko pytam.
- To pytaj o coś innego, skoro
już musisz, okay? – mruknęłam nadal obrażona.
- Wyluzuj, nie wiedziałem, że
przyszłość jest dla ciebie tak drażliwym tematem.
- Już wiesz. – Gabe wywrócił
oczami, a potem chwycił za moją drugą stopę. – Przepraszam, Gabu – westchnęłam
po chwili. – Nie lubię, kiedy ktoś wypytuje mnie o coś, czego sama nie jestem
pewna.
- Twój ulubiony kolor?
- Czarny, a twój?
- Szary. Ulubiony kwiatek? –
Uniosłam lewą brew ku górze.
- Niezapominajka.
- Wykonawca?
- Jason Derulo i Chris Brown.
- Zespół.
- All Time Low, Arctic Monkeys i
Fall Out Boy.
- Wokalistka?
- Chyba Rihanna, a twoje?
- Chris Brown, Green Day, Stonesi,
Iggy Azalea i J. Lo. Jakie masz hobby, Em? – Wzruszyłam barkami.
- Gram w piłkę nożną, ale tylko
dlatego, że Jas zabrała mnie na kwalifikacje, lubię oglądać filmy i seriale, i
lubię mieć ładne paznokcie. – Pokazałam mu moje dłonie, czym wywołałam jego
śmiech. – A ty? Co oprócz łamania kobiecych serc lubisz robić?
- Pieprzyć się z tobą. –
Wywróciłam oczami. – Lubię chodzić na koktajle do centrum, lubię pizzę,
imprezy, lubię dziewczyny, szybkie samochody, motory i gry na Play Station.
- Urodziłeś się w Seatle?
- W Melbourne, ale mówiłem ci, że
moja rodzinka jest nieco stuknięta.
- Dlaczego?
- Chciałem być mistrzem MMA, a
nie prawnikiem. – Wyszczerzyłam oczy na słowa Gabe’ a. – W twoim wieku miałem
już jeden pas mistrzowski, a dwa lata temu miałem walczyć w Vegas o mistrzostwo
świata, ale mój ojciec wyskoczył z tym całym prawem. Moja wychowawczyni
dołożyła mi dzwoniąc do ojca ze skargą za moje zachowanie i oceny z
angielskiego… – Lane wzruszył obojętnie barkami. – Będę prawnikiem pracującym w
firmie ojca.
Zrobiło mi się przykro, dlatego
bez zastanowienia wyrwałam swoją stopę z uścisku Gabe’ a. Chłopak był
zdezorientowany moim czynem. Pewnie wstałam i usiadłam na jego udach oraz mocno
przytuliłam się do jego klatki piersiowej wsłuchując przy okazji bicia jego
serca.
- Przykro mi, Gabu – mruknęłam
cmokając ustami jego tors.
- Nie potrzebnie – odchrząknął. –
Jestem już dużym chłopcem. – Dziewiętnastolatek splótł nasze dłonie razem i
zaczął bawić się moimi palcami. – Wiesz, co jest głupie? – Pokiwałam przecząco
głową. – Moi bracia są takimi samymi palantami, jak mój ojciec.
- Nie rozumiem, Gabe – szepnęłam.
- Olivier ma syna. Luke ma
szesnaście lat i też lubi sporty walki jak ja, ale Olivier i jego popieprzona
Sue zapisali go na lekcje skrzypiec. Mój drugi brat Scott ma z kolei córkę.
Emma ma dziesięć lat i tak jak ty lubi grać w piłkę, ale chodzi na zajęcia
taneczne.
- To przykre.
- Dlatego ja nie chcę mieć dzieci
– dopowiedział ignorując moją wypowiedź. – Każdy wie, że zarówno Luke jak i
Emma skończą w prawie.
- A twoja mama?
- Ona nie żyje, Em – mruknął
przygnębiony. – Zmarła w wypadku jak miałem szesnaście lat. Jechała na moje
zawody i jakiś debil w nią wjechał.
- Tak bardzo mi przykro z tego
powodu, Gabu. – Pociągnęłam nosem, bo było mi go naprawdę szkoda.
Gabe nie zasłużył na taki los.
Jego rodzina powinna być kompletna i powinien spełniać swoje marzenia, a nie
głupie zachcianki swojego ojca o kolejnym synu prawniku. Jest mi naprawdę
smutno z jego powodu i chciałabym zrobić coś, dzięki czemu poczułby się chociaż
odrobinkę lepiej.
- Jesteś pierwszą osobą, której
to powiedziałem.
- A Jake? – zapytałam
zdezorientowana.
- Jake myśli, że zrezygnowałem z
MMA, bo mi się odwidziało – zaśmiał się ponuro. – Chyba już jesteśmy
przyjaciółmi, Em. – Z lekkim uśmiechem spojrzał mi w oczy. – Zwierzyłaś mi się,
rozdziewiczyłem cię i ja zwierzyłem się tobie.
- Skoro jesteśmy przyjaciółmi, to
chyba będę musiała powiesić twoje zdjęcie nad biurkiem.
- Nie chyba, a na pewno. – Musnął
moje usta, a potem czubek głowy.
Siedzieliśmy w ten sposób do
czasu aż woda w wannie nie wystygła, a potem owinięci w ręczniki wróciliśmy do
pokoju Gabe’ a. Leżeliśmy na łóżku, bo mieliśmy jeszcze godzinę do imprezy u
Anta, aż wreszcie Gabe wypalił:
- Em, pomasuj mnie.
- Chyba cię pogięło, Lane.
- Nie bądź taka – powiedział, a
później położył się na brzuchu. Jego szary ręcznik nieco się zsunął z bioder. –
Bolą mnie plecy, dlatego mnie pomasuj.
- Dobrze, że coś innego cię nie
boli, Gabu – mruknęłam siadając na jego tyłku.
- Ciebie boli? – zapytał
przekręcając lekko głową.
- Troszkę, leż spokojnie. – Chwyciłam
w dłonie jego głowę i przycisnęłam do materaca.
- Mogę coś na to zaradzić, Em.
- Nie będziesz mnie pieprzył za
każdym razem, kiedy do ciebie przychodzę?
- Miałem na myśli małą zmianę.
- To znaczy?
- Anal.
Z braku sił i cierpliwości do
tego człowieka oparłam czoło o jego szyję i głośno westchnęłam, co wywołało u
Lane’ a chichot. Rozłożyłam się na całej długości pleców i nóg Gabe’ a i
delikatnie jeździłam paznokciem po jego łopatkach, gdzie były rysy po moich
zadrapaniach.
- Bolało cię? – zapytałam
szeptem.
- Em – jęknął błagalnie.
- Po prostu pytam.
- To mnie podnieciło. –
Prychnęłam pod nosem. – No co? Po prostu odpowiadam – wyznał, a w jego głosie
dało się wyłapać rozbawienie.
- Palant. – I właśnie w tym
momencie straciłam równowagę i znalazłam się pod Gabe’ m.
Wysportowana sylwetka mojego przyjaciela zawisła nade mną.
Gabe opierał się na prawym łokciu, a drugą ręką wodził po materiale ręcznika,
który zasłaniał moje ciało. Najpierw przejechał po piersi, a następnie po boku,
aby ostatecznie wpełznąć dłonią pod ręcznik i dotknąć mojego krocza.
Wstrzymałam oddech i
instynktownie wypchnęłam biodra na bliższe spotkanie z jego placami.
- Mogę przelecieć cię jeszcze
raz? – zapytał patrząc mi prosto w oczy. Jego tęczówki były czarne niczym dwa małe
węgielki. Niepewnie skinęłam, a Gabe momentalnie rozwiązał mój ręcznik i
pochylił się nad moimi udami, które zaczął obcałowywać. Lizał mnie tam
językiem, a ja szarpałam za jego włosy i jęczałam z przyjemności.
Język Gabe’ a był magiczny.
Jestem pewna, że nikt nie potrafi robić takich cudów jak on.
- Em, daj rękę – wysapał, ale nie
chciałam, żeby przestawał. – Emily – naciskał, aż wreszcie sam szarpnął za mój
nadgarstek. Wziął moje dwa palce do buzi, a potem…
- Gabe – westchnęłam, kiedy
poczułam swoje własne palce w sobie. – N – ni – e ch – chcę.
- Zaufaj mi, Em – poprosił
nadając moim palcom odpowiedni rytm. – Zrób to sama. – Pokiwałam przecząco
głową. – Czemu? – zapytał zaprzestając wszystkiego i znowu się nade mną
pochylając. – Powiedz mi. – Trącił swoim nosem mój. Zrobiło mi się
niewyobrażalnie głupio i Gabe zapewne zdawał sobie z tego sprawę, kiedy
zobaczył wypieki na moich policzkach. – Dlaczego nie chcesz?
- Bo wolę… ty robisz to lepiej,
Gabu – wypaliłam i od razu odwróciłam wzrok, żeby nie widzieć jak się ze mnie
śmieje, co oczywiście robił.
- Cieszę się, że mnie doceniasz,
maluchu – zachichotał i włożył we mnie swoje palce. Posuwał mnie nimi przez
chwilę, a potem wyjął je. – Otwórz buzię.
- Po… – Nie zdążyłam dokończyć,
ponieważ Gabe wepchnął mi swoje palce do ust.
- Ssij. – Ale nie zrobiłam tego.
– Em, nie bądź uparta, tylko ssij – rozkazał, dlatego niepewnie to zrobiłam.
Poczułam słodko kwaśny posmak w ustach, ale szybko zniknął, bo Gabe zabrał
rękę. – Smakujesz mi, Em – wyznał, a potem pochylił się nad moją szyją i zaczął
ją obcałowywać.
Nie kontrolując siebie, po omacku
złapałam za jego policzki i przyciągnęłam do swoich ust. Przez chwilę mnie
całował, a kiedy chciał się odsunąć, nie pozwoliłam na to, bo złapałam zębami
za dolną wargę Lane’ a, który jęknął mi wprost do ust.
- Em, chcę…
- Nie baw się, chcę, żebyś…
- Zaraz mnie poczujesz, ale puść.
– I zrobiłam to, a później usłyszałam szelest i niemalże od razu poczułam go w
sobie, co skutkowało tylko moim jękiem. – Dobrze mi w tobie.
- To chyba dobrze, prawda? –
westchnęłam, kiedy wykonał pchnięcie.
- Jasne, że tak – zaśmiał się pod
nosem, a potem całkowicie skupił się na swoim celu.
Szybko poruszał biodrami, a ja
wodziłam dłońmi po jego plecach i starałam się go nie drapać, ale chwilami było
to strasznie trudne. Następnie zwalniał i cały ten wielki szał ustawał, i znowu
przyśpieszał. Zwalniał, dawał mi szybkiego całusa lub po prostu ściskał za moją
pierś, a ja jęczałam. Przyśpieszał i wbijał się we mnie jeszcze głębiej,
dlatego instynktownie objęłam Gabe’ a nogami w pasie i przyciągnęłam bliżej
siebie.
- Robisz się w tym coraz lepsza,
Em – pochwalił leżąc na moich piersiach.
- Mam dobrego korepetytora z
matmy – powiedziałam marszcząc nos.
- Mam nadzieję, że mówisz o mnie.
– Cmoknął mnie w nos.
- Myślisz, że rozłożyłabym nogi
przed Gregiem? – Uniosłam brwi i złapałam w dłonie twarz Gabe’ a zmuszając,
żeby na mnie spojrzał.
- Em – jęknął błagalnie – nie o
to mi chodziło.
- On nawet nie jest w moim typie,
okay?
- A ja jestem?
- Wolę szatynów o piwnych oczach.
- Szkoda, bo ja lubię takie
blondyneczki jak ty. – I znowu moje policzki oblały się purpurą. – Cholernie
mnie kręci, kiedy się rumienisz.
- Nie zakochuj się we mnie, bo nie chcę złamać ci serca, maluchu –
przypomniałam mu jego słowa sprzed tygodnia.
- Ale ja się mogę zakochać.
- Wtedy ja złamię serce tobie,
Gabu – zażartowałam gładząc jego policzek.
- Zrobiłabyś to? – Zaprzeczyłam
ruchem głowy, a Lane tylko się uśmiechnął. – Chce ci się iść do Anta? –
Przytaknęłam. – Nie chce mi się z ciebie wychodzić, Em – jęknął niezadowolony.
– Jesteś tak rozkosznie ciasna.
- Chcę potańczyć, Gabu. – Wydęłam
dolną wargę, a on jedynie westchnął i wyślizgnął się ze mnie, po czym wstał i
podszedł do komody, z której wyjął parę białych slipów z czarną obramówką. Rzucił
mi bieliznę, a później wyszedł, żeby wrócić z moją torbą.
Ubrałam bieliznę, później
rajstopy, czarne szorty, czarne lity i t-shirt, kiedy nagle dostałam po głowie
koszulą w niebiesko czarną kratę. Popatrzyłam na Gabe’ a ze zmarszczonymi
brwiami.
- Będzie pasować do twojego
szalika – wyznał wkładając czarną koszulkę, a potem bokserki i spodnie.
- Masz żałobę, że ubierasz się
jak Got?
- Liczę, że mnie przelecisz, jak
będę ubrany w twoim ulubionym kolorze. – Wytknął mi język, na co się zaśmiałam.
- Idę się pomalować – oznajmiłam
i przeszłam do łazienki. – Gabe?!
- Co?!
- Masz suszarkę?! – zawołałam, a
chwilę później pojawił się Lane. Pochylił się i wyjął z dolnej szafki suszarkę.
- Boże, jesteś gorąca – wypalił
klepiąc mnie w tyłek, a potem sam zaczął układać włosy. Wysuszyłam swoje, a
potem zaczęłam się malować. Na koniec psiknęłam się moim ulubionym perfumem i
byłam gotowa.
Po wyjściu z mieszkania,
wsiedliśmy od razu do samochodu i pojechaliśmy w stronę Uniwersytetu, gdzie
studiowały moje siostry, ale byłam spokojna, bo przecież one grzecznie grały z
rodzicami w Monopoly. Trasa zajęła nam pięć piosenek, ale z racji tego, że
Gabe’ owi spodobał się kawałek My First
Kiss, dlatego pięć razy była powtarzana.
- Gdybym wiedziała, to wcale nie
nagrałabym ci płyty – mruknęłam wysiadając, czym wywołałam śmiech Lane’ a. –
Jesteś jedną z tych osób, które słysząc fajny kawałek molestują go tak długo,
aż wreszcie zejdzie z nich ciśnienie.
- Nie marudź, Em – wyznał
obejmując mnie ramieniem i przyciągając bliżej swojej klatki piersiowej. –
Pilnuj się mnie, okay? – Przytaknęłam, kiedy weszliśmy na teren jednego z
akademików.
Już tutaj było słychać głośne
łomotanie, ale kiedy weszliśmy do środka uderzył we mnie zapach papierosów i
alkoholu.
Gabe nie zważając na nikogo
przepychał się, by wyjść na tył, do ogrodu, gdzie tańczył kolejny tłum.
Przeszedł przez werandę, aż wreszcie przystanął przy lekko już wypitym Tony’ m.
Blondyn ucieszył się na nasz widok, dlatego wstał i przybił z Gabe’ m sztamę, a
mnie cmoknął w policzek.
- Emily, to mój młodszy brat Harry.
– Wskazał na palącego nastolatka.
Harry był przystojny i
tajemniczy. Miał czarne włosy, nieco jaśniejszą karnację od swojego brata, a
jego oczy były brązowe. Włosy miał postawione ku górze, a w uszach miał tunele.
Siedział nonszalancko oparty o krzesło w towarzystwie dwóch dziewczyn i palił
papierosa.
- Hazz, to Emily. – Dopiero teraz
na mnie spojrzał, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek.
- Nawet o tym nie myśl, Carson –
wycedził przez zaciśnięte zęby Gabe, który momentalnie przyciągnął mnie jeszcze
bliżej siebie. – Tknij ją, a…
- Lane – upomniał go Ant. – Nikt
nie zaliczy twojej dziewczynki, zluzuj gacie. – Mimo zapewnień swojego
przyjaciela Gabe nie poluzował uścisku.
- Chcesz coś do picia? – zapytał
Harry, który patrzył centralnie na mnie. – Odebrało ci mowę?
- Przyniosę ci whisky –
zaproponował Gabu, a potem cmoknął mnie w czubek głowy i odszedł. Niepewnie
przysiadłam obok Anthony’ go, ponieważ jego jako jedynego znałam… trochę.
- Więc – zaczął Harry dmuchając
mi dymem w twarz, na co zareagowałam kaszlem – od kiedy Lane cię posuwa?
- Posunąć możesz się starszej
pani w autobusie – mruknęłam pod nosem, czym wywołałam śmiech Anta i jeszcze
jakiś dwóch typków.
- Wyszczekana jesteś, laleczko –
przyznał Harry, a potem oparł ramię na oparciu zajmowanego przeze mnie krzesła.
Aż się wzdrygnęłam.
- Zatańczysz ze mną, Ant? –
zapytałam obronnie, bo najzwyczajniej w świecie bałam się tego całego Harrego,
który wyglądał jak kryminalista.
- Jasne, mała – oznajmił ochoczo,
po czym wstał i wystawił w moim kierunku dłoń, którą od razu chwyciłam.
Blondyn prowadził mnie na środek
trawnika, który był zatłoczony przez innych uczestników imprezy, a kiedy
znaleźliśmy odpowiednie miejsce, zatrzymaliśmy się. Tony chwycił za moje biodra
i przyciągnął mnie bliżej siebie, dlatego nie chcąc odstawać zarzuciłam ramiona
na jego szyję. Powoli zaczęłam kołysać biodrami, ale szybko odnalazłam rytm i
potem szło już nam znacznie lepiej.
Ant to całkiem niezły tancerz.
- Em – wymruczał mi do ucha, a
potem poczułam jego usta w okolicy płatka.
Serce waliło mi niemiłosiernie,
kiedy zaczął masować mój pośladek. Nie miałam bladego pojęcia, w jaki sposób
zareagować.
- Ant, zabierz ręce – wypaliłam,
kiedy jego ruchy stały się bardziej pewniejsze.
- Mi się podobasz naprawdę –
wychrypiał, a potem wsunął dłoń pod moją koszulkę.
- Ant, serio – zawołałam i
odepchnęłam go nieco – nie dotykaj mnie.
- Znudzisz mu się po kilku
tygodniach, mała. – Ant podszedł bliżej mnie i znowu porwał do tańca. –
Ostrzegam cię tylko, Em. – Odgarnął moje włosy, a potem znowu przygryzł płatek
mojego ucha.
- Emily. – Oboje z Antem
odwróciliśmy się. Przed nami stał Gabe z dwoma czerwonymi kubeczkami w rękach.
– Dobrze się bawisz? – zapytał podając mi jeden z nich, a ja przytaknęłam z
uśmiechem, po czym pociągnęłam sporego łyka whisky rozcieńczonego z colą. –
Zatańczymy?
- Skoro nalegasz, stary. – Ant
wzruszył ramionami. – Nie chcę być niemiły, ale powinnaś już spadać, Em.
- Tak właściwie, to pytałem Emily
– sprostował Gabe, a wybuchłam śmiechem widząc minę Anthony’ go. – Może
przystopujesz z ekstazy, huh?
- Pff, nie jesteś moim ojcem –
prychnął pod nosem Carson, a potem wrócił do swoich kumpli i brata.
- Przepraszam za niego, ale kiedy
weźmie, to jest cholernie nachalny.
- A ty?
- Co ja? – zapytał głupio.
- Bierzesz? – szepnęłam i
odważyłam się spojrzeć mu prosto w oczy.
- Czasami… ale cholernie rzadko,
Em. – Przytaknęłam na znak zrozumienia jego odpowiedzi, a potem upiłam jeszcze
napoju. – Czemu pytasz? – Wzruszyłam barkami i dopiłam resztę. – Zatańczymy?
- Jasne – uśmiechnęłam się lekko,
po czym objęłam jego szyję rękoma. Gabe od razu chwycił za moje biodra i
przyciągnął mnie bliżej swoich bioder, ale i tak włożył dłonie w tylne
kieszenie moich spodenek. – Przeginasz.
- Czemu? – zapytał przez śmiech.
- Znaczysz teren jak pies.
- Pokazać ci jak znaczę teren? –
Prychnęłam na to pytanie. – Gdybym chciał znaczyć teren, najpierw odwróciłbym
cię tyłem – mówiąc to szybko wyjął swoje dłonie i odwrócił mnie, tak jak mówił.
– Odgarnąłbym twoje włosy i pieściłbym twoją szyję – wyszeptał mi do ucha, a
potem naciągnął mój komin i przejechał wargami po mojej skórze. – Zrobiłbym też
tak. – Dłońmi przejechał po moich pachwinach, a ja poczułam dziwne mrowienie w
okolicach intymnych, dlatego zaczerpnęłam głośno tchu. – A potem – gwałtownie
odwrócił mnie do siebie przodem – pocałowałbym cię, że zaparłoby ci dech w
piesiach.
- Mhm – mruknęłam od niechcenia
pod nosem.
- Tylko mhm? – Wzruszyłam
ramionami na to głupie pytanie. – Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- Z Antem tańczy mi się lepiej.
- Aha – powiedział, a jego głos
ociekał sarkazmem. – To może powinnaś tańczyć z nim dalej i pozwolić mu się
dobrać do majtek.
- Jesteś zazdrosny?
- Nie bądź śmieszna, mogę mieć
każdą.
- Tsa, Ant już mi o tym
powiedział – oznajmiłam, a potem zagryzłam dolną wargę.
Z niewiadomych przyczyn zrobiło
mi się przykro. Zdawałam sobie sprawę, że Gabe nie traktuje naszej relacji
poważnie, ale sądziłam, że jesteśmy już czymś w deseń przyjaciół, którzy sobie
ufają, żartują, pomagają i dbają o siebie, a on? Wkurza się bez powodu, a sam
kazał mi trzymać się zasad. Może się mylę (wcale się nie mylę), ale jedna z
nich głosiła, żeby dobrze się bawić, więc cholera, robię to! Bawię się, a on
się czepia nie wiadomo o co i czemu! Gabe Lane to człowiek zagadka, którego nie
da się rozgryźć.
- Co? – zapytał z
niedowierzaniem.
- Powiedział, że po kilku dniach
lub tygodniach się mną znudzisz.
- Em – jęknął błagalnie, po czym
chwycił za mój prawy policzek, który zaczął gładzić.
- Wiem, że tak będzie, ale
przecież sam powiedziałeś, że jesteśmy przyjaciółmi… poza tym obiecałeś, że
pomożesz mi z matematyką, Gabe – wypaliłam i czułam jak łzy zbierają mi się pod
powiekami.
- Jesteśmy przyjaciółmi, maluchu
– powiedział patrząc mi prosto w oczy. – To się nigdy nie zmieni, Em –
zapewnił. – Po prostu nie chcę, żeby którykolwiek z tych debili złamał ci
serduszko, okay? – Niepewnie przytaknęłam na potwierdzenie słów Lane’ a.
- Yo, Carson! – Usłyszeliśmy
krzyk, a kiedy się odwróciliśmy dostrzegliśmy postać… Jake’ a.
Jake wyglądał… źle – w najgorszym
tego słowa znaczeniu. Jego spodnie nisko wisiały mu na biodrach, buty były
brudne, koszula z moszczona, a krawat poluzowany.
- Widziałeś Gabe’ a?
Po chwili Morrison podszedł do
nas i powiadomił Gabe’ a, że wróci z nami do domu, a potem poszedł do Anta, z
którym zaczął pić.
Tańczyłam z Lane’ m cały czas aż
wreszcie oboje doszliśmy do wniosku, że musimy odpocząć. Usiedliśmy pomiędzy
Antem i Jake’ m, który od razu oparł głowę o moje ramię.
- Wszystko z tobą dobrze, Jakey?
– zapytałam szeptem, a on jedynie prychnął pod nosem. – To znaczy, że nie?
- Suka ze mną zerwała –
wychrypiał. – Zmarnowałem na tę zdzirę dwa lata życia.
- Jeśli chcesz to mogę umówić cię
z moją siostrą lesbijką. – Na moje słowa usta Jake’ a opuścił szczery śmiech.
- Uwielbiam cię, dzieciaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz